W Tawęcinie koło Lęborka, 10 lutego 2023 roku doszło do tragicznego wypadku w którym zginął 26 letni pracownik placu budowy. Mężczyzna upadł, a następnie przygniotła belka spadająca z konstrukcji budowanego domu. 

 

Jak informowała Magdalena Zielke z Komendy Powiatowej Policji w Lęborku, "Otrzymaliśmy zgłoszenie o wypadku. 26-letni mężczyzna miał spaść z wysokości około trzech metrów podczas budowy domu. To mieszkaniec powiatu wejherowskiego, który poniósł śmierć na miejscu. Funkcjonariusze zabezpieczyli miejsce zdarzenia i wykonali niezbędną dokumentację".

 

Okoliczności wypadku bada Państwowa Inspekcja Pracy.

 

 

Fot. OSP Tawęcino

 

W grudniu 2011 roku w Poznaniu doszło do wypadku - przewrócenia się mobilnego dźwigu o masie 50 ton. W wyniku zdarzenia jeden z pracowników budowy zginął, drugi został ciężko ranny. Operator przewróconej maszyny pracował pod wpływem alkoholu i zbiegł z miejsca wypadku.

 

 

Nietrzeźwy operator otrzymał zarzuty: pracy po spożyciu alkoholu, niedokładnego sprawdzenia posadowienia maszyny przed przytąpieniem do pracy, złej oceny masy podnoszonych przedmiotów i kierowania dźwigiem mimo sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. W październiku 2015 roku sąd skazał go na 3 lata więzienia i 5 lat zakazu prowadzenia pojazdów. W 2016 roku do ponownego rozpatrzenia skierowano kwestię powodu przewrócenia się maszyny. Ostatecznie okazało się, że dźwig nie przewrócił się wskutek błędu operatora, a złego przygotowania gruntu.

 

 

"Dźwig został usadowiony w miejscu, gdzie grunt nie był gruntem rodzimym, a powierzchnią, na której wcześniej były prowadzone prace budowlane, i która została po prostu zasypana. Oprócz tego, że nie był gruntem rodzimym, nie doszło tam do właściwego zagęszczenia tego gruntu w taki sposób, aby miał parametry pozwalające na postawienie tam dźwigu" - mówiła wówczas sędzina Danuta Kasprzyk.

 

 

Fot. Głos Wielkopolski Plus

 

Większość czytelników erobocze.pl z pewnością kojarzy kanał Youtube Tomka Klarkowskiego, pracownika żurawi, który zwracał uwagę na problemy dręczące pracowników tego sektora. Teraz sprawą nadużyć i naruszeń przepisów postanowili zająć się reporterzy Dużego Formatu i TVN. Efekty ich pracy są jeszcze bardziej przerażające niż można przypuszczać.

 

Z reportażu publikowanego na łamach Dużego Formatu wynika, że operatorem żurawia można zostać praktycznie bez kursu - trzeba oczywiście zapłacić, ale część teoretyczna opiera się na wykuwanych na pamięć testach, a praktyczna - na kilku godzinach spędzonych w pracy bez obciążenia. I to tyle, można ruszać na budowę, najczęściej w firmie, u której kurs został zorganizowany. Nie trzeba chyba przypominać, jaka odpowiedzialność ciąży na operatorze żurawia - świadczą o tym statystyki: 181 wypadków śmiertelnych w ciągu ostatniego dziesięciolecia. Tych, o których wiemy, bo zdaniem reporterów wiele jest ukrywanych...

 

Realia pracy na wysokości wyglądają znośnie - w papierach. W praktyce dźwigowych zatrudnia się często na minimalnej płacy, byle tylko opłacić ubezpieczenie. Reszta pieniędzy "w kopercie", choć niektórzy pracodawcy są znani z notorycznego oszukiwania pracowników. Nie ma mowy o ośmiogodzinnej dniówce, przecież place budowy pracują po 11 - 12 godzin dziennie (choć w książce . W reportażu przeczytamy o operatorach, którzy wyrabiali po 280 godzinn tygodniowo! Wiatr może stanowić powód do wyłączenia maszyny, ale tylko teoretycznie. Niewiele żurawi faktycznie staje przy podmuchach silniejszych niż 15 metrów na sekundę. W połączeniu z operatorami "z ulicy", bez żadnej wiedzy praktycznej, to proszenie się o wypadek.

 

Powody takiego stanu rzeczy można się doszukiwać w obawie przed karami umownymi za niedotrzymanie terminu budowy. Żuraw musi pracować, bez względu na okoliczności, bo inaczej - opóźnienia. Firmom prowadzącym szkolenia nie opłaca się oblewać kursantów, bo ci wówczas najpewniej przejdą do konkurencji. UDT na egzaminach też zarabia. Rynek zapełnia się w ten sposób operatorami, którzy podejmują pracę za zaniżone stawki, byle tylko zdobyć doświadczenie.

 

Kolejny problem to liczba maszyn starych, ledwie dopuszczonych do użytku, które zdaniem specjalistów powinny już dawno być wyłączone i zezłomowane... A jednak pracują. W reportażu w Dużym Formacie wymienionych jest zaledwie kilka przypadków awarii żurawia spowodowanych najprawdopodobniej złym stanem technicznym - choć doskonale wiemy, że nie każda tego rodzaju sytuacja jest w ogóle zgłaszana. Jak twierdzi Tomek Klarkowski, wiele dźwigów pracujących w Polsce jest kupowanych na OLX "na części", a potem montowana na miejscu, byle dało się jakoś pracować.

 

A UDT, czyli organ mający całą tę sytuację kontrolować, zarzeka się, że ani o niesprawnych dźwigach dopuszczonych do pracy, ani o papierowych egzaminach niczego nie słyszał. Wypadki to "pojedyńcze zdarzenia", a liczba niedopuszczonych żurawi z roku na rok... maleje!

Źródło: Duży Format, Youtube Einar Thorwaldsen

 

Bezpieczeństwo osób poruszających się pieszo w pobliżu maszyn to bardzo istotna kwestia. Nie trzeba chyba przypominać, jak kończą się wypadki w których ktoś nieopatrznie wejdzie pod koła czy gąsienice koparki. Problem polega na tym, że na placu budowy nie zawsze panuje porządek i cisza, a zdezorientowani piesi pracownicy mogą paść ofiarą wypadku przez nieprzewidywalny przypadek. Dlatego firma Brigade Electronics postanowiła stworzyć "dźwiękowy kierunkowskaz", który ma dodatkowo zwiększyć bezpieczeństwo. Urządzenie nosi nazwę bbs-TI.

 

bbs TI 550 300x224

Montowane na boku maszyny, synchronizuje działanie z kierunkowskazami. Kiedy te są uruchamiane, głośnik ostrzega przechodniów, że maszyna będzie skręcać. Co więcej, system ten ma być sprzężony z poprzednim modelem tej samej firmy o nazwie White Sound, służącym do ostrzegania pracowników o nadciągającym niebezpieczeństwie przy pomocy dźwięków dedykowanych dla konkretnych osób. W ten sposób ilość hałasów w miejscu pracy nie jest znacznie zwiększona, a osoby znajdujące się w bezpośrednim zasięgu maszyny zostaną ostrzeżone.

 

Brigade Electronics zadbała o to, by sygnały przekazywane przez urządzenia były zrozumiałe bez względu na język, jakim posługują się pracownicy. Alarm można wyłączyć, na przykład na czas pracy nocą, a także ustawić na działanie do określonej prędkości jazdy.

 

Jak mówił przedstawiciel Brigade Electronics, Corey Heniser: "Jednym z najczęstszych powodów kolizji pojazdów z pieszymi jest manewr skrętu. Wiele zrobino już w kierunku zwiększenia świadomości kierowców w kwestii przechodniów i rowerzystów znajdujących się w martwym punkcie, ale to nie zawsze wystarcza by pomóc wrażliwym użytkownikom dróg - w szczególności, kiedy poruszają się z większą prędkością, niezauważeni przez operatora. bbs-TI pomoże chronić narażone osoby i uczyni floty bezpieczniejszymi".

 

Dwie wywrotki dostarczały materiał pod nasyp przy budowie autostrady. Jeden z kierowców, myśląc, że jego ładunek jest już całkiem wysypany, ruszył naprzód, przewracając się na sąsiadujący pojazd. Człowiek w kabinie przygniecionego pojazdu odniósł poważne obrażenia - uraz pleców i liczne złamania.

 

Dochodzenie w sprawie tego wypadku wykazało, że przyczyną całej sytuacji był źle wyważony ładunek w przewróconym samochodzie. Kiedy kierowca ruszył, ciężar ładunku w podniesionej skrzyni przeważył, co doprowadziło do tragedii. Tego rodzaju wypadki, szczególnie na nierównym i niepewnym podłożu, zdarzają się często. Dobrze jest zredukować ryzyko ich wystąpienia przez wzięcie pod uwagę szeregu czynników.

 

 

Kiedy skrzynia jest podniesiona, bardzo łatwo o wywrotkę - środek ciężkości przenosi się z okolic ramy pojazdu na wysoko położone miejsce ładunkowe. Dlatego należy unikać zatrzymywania się obok siebie, tak jakby zasięg padania przewracającej się ciężarówki stanowił strefę niebezpieczną. Nigdy nie należy zrzucać ładunku, kiedy inne pojazdy lub ludzie znajdują się w pobliżu. Równie istotny jest charakter gruntu, szczególnie, kiedy pozbywamy się materiału o wysokiej kleistości, który prawdopodobnie zostanie w skrzyni. Kierowca powinien się upewnić, że stoi na równym podłożu, kiedy zaczyna opróżnianie skrzyni. Nie należy pozostawiać materiału w skrzyni na noc, kiedy spodziewamy się mrozów, ponieważ zamarzanie może doprowadzić do przyklejenia się ładunku.

 

Przed rozpoczęciem zrzutu dobrze jest przejść się dookoła samochodu i sprawdzić, czy wszystkie opony są odpowiednio napompowane. W miarę możliwości powinno się także sprawdzić zawieszenie. Pierwsze kroki w stronę bezpieczeństwa podejmuje się jednak jeszcze na etapie załadunku: materiał powinien być równomiernie rozłożony w skrzyni. Kiedy wydarzył się opisywany wypadek, urobek w przewróconej ciężarówce nie był wyrównany.

 

Pożar maszyny może być wywołany wieloma czynnikami. Od zaniedbań użytkownika - tu mowa o zabrudzonych układach chłodzenia, naciekach ze smaru czy oleju, a także o paleniu podczas pracy - przez niebezpieczną pogodę, aż po zdarzenia losowe, zupełnie niezależne od nas. W każdym wypadku strata jest ogromna, a można jej w prosty sposób uniknąć...

 

Kiedy ogień zostaje zauważony przez operatora maszyny, zwykle jest już za późno. Płomienie widoczne na zewnątrz są trudne do stłumienia i najprawdopodobniej zdołały już wyrządzić nieodwracalne szkody w konstrukcji. Co więcej, próby gaszenia mogą się okazać nie tylko próżne, ale również niebezpieczne. Dlatego lepiej zabezpieczyć się na wypadek ognia - to prostsze, niż się wydaje!

 

tunga fordon

Weźmy na przykład systemy wykrywania i gaszenia ognia marki Dafo. Pod maską instalowany jest liniowy termometr, wykrywający niebezpieczne temperatury. Kiedy czujniki wykryją zagrożenie, operator jest o tym fakcie natychmiast informowany przy pomocy alarmującego sygnału dźwiękowego i świetlnego. Jednocześnie uruchamiany jest układ gaszący, który przy pomocy specjalnego czynnika momentalnie tłumi ogień. Zbiorniki substancji gaśniczych mają pojemność od 5 do 25 litrów i zawierają dwutlenek węgla lub proszek. Problem polega jedynie na tym, że marka Dafo zaopatruje maszyny nowe - starsze modele trzeba czasem wyposażyć w coś innego.

 

 

x1000w Dafo Vehicle fire protection AS 5062

Z pomocą przyjdą takie marki jak Fumo, Proxy Trade czy Systemy Gaśnicze. Taki na przykład Proteng Engine marki Fumo to praktycznie rura średnicy 18 milimetrów i długości 2 metrów, którą montuje się pod maską. Zawiera około pół kilograma środka gaśniczego, uwalnianego wskutek wzrostu ciśnienia wynikającego z nagłego skoku temperatury. Moment "gaszenia" zaznaczony jest potężnym hukiem (około 120 dB), który sygnalizuje uwolnienie środka gaśniczego. W tym samym momencie, kiedy substancja zetknie się z powietrzem, otoczenie ulega gwałtownemu ochłodzeniu, a ogień jest stłumiony w zalążku. Jeden moduł wystarczy do zabezpieczenia około jednego metra sześciennego przestrzeni.

 

 

Istotnym elementem takiego systemu gaśniczego jest zewnętrzne źróło zasilania, automatyczna aktywacja i brak konieczności jakiejkolwiek obsługi. Tak jest na przykład w układach firmy Systemy Gaśnicze, które opierają swoje działanie na rezystancyjnych czujnikach temperatury, mogą być zasilane z zewnętrznego akumulatora 12V i podłączone do interfejsu CAN-bus.

 

Podsumowując, na rynku znajdziemy sporo propozycji zabezpieczenia przed pożarem. Może warto się zaopatrzyć przed kolejnym sezonem na upały?

 

Operator koparki na budowie zabudowań mieszkalnych podniósł zbiornik na beton, mocując go do ramienia maszyny. Następnie wycofał, zahaczając ramieniem o linię wysokiego napięcia. Kabel został zerwany i spadł na ziemię. Prąd poraził przechodzącego obok pracownika budowy, zabijając na miejscu.

 

Podczas późniejszego dochodzenia, operator maszyny zeznał, że po zerwaniu kabla poczuł jedynie lekkie mrowienie w dłoniach, ale puścił joysticki by zatrzymać maszynę. Tymczasem przewód wysokiego napięcia nawet nie dotknął ofiary wypadku: wystarczyło, że spadł nieopodal. Potencjał elektryczny był na tyle duży, że mężczyzna momentalnie padł martwy.

 

Jak się później okazało, operator maszyny często jeździł po tym placu budowy, ale przewody zamontowano niedawno. Siedmioosobowa ekipa odbywała wcześniej szkolenie z zakresu bezpieczeństwa na tym placu budowy. Istnieją przypuszczenia, że dach koparki zasłaniał operatorowi widoczność.

 

Wypadku można było łatwo uniknąć. Przed wejściem do maszyny i rozpoczęciem pracy, operator powinien dokładnie obejrzeć otoczenie pod kątem niebezpieczeństw. Pracownicy piesi również powinni być zaznajomieni z potencjalnymi zagrożeniami związanymi z przebiegiem linii wysokiego napięcia. Podczas pracy w pobliżu takich linii, przy maszynie powinien być obecny obserwator, który w razie potrzeby ostrzega przed kolizją. A przede wszystkim: za każdym razem, kiedy na placu budowy zachodzi istotna zmiana, wszyscy powinni być o tym poinformowani.

 

Pracownik budowy został wyznaczony do przewożenia zaprawy murarskiej z betoniarki w pobliże miejsca przeznaczenia. Mieszalnik znajdował się w osłoniętym miejcu, pod nisko opadającą płachtą materiału - tak, że wychodząc spod niej z taczką trzeba było się schylać i poruszać tyłem.

 

Ofiara wypadku wychodziła właśnie spod materiału, ciągnąc za sobą taczkę, nie zauważając jednak pracującej w pobliżu ładowarki. Operator również nie widział kolegi. Uderzył w niego i przejechał. Jeden ze świadków wypadku zaalarmował operatora, by ten się zatrzymał, ale jego sygnały zostały źle odebrane - maszyna wycofała, jeszcze raz przygniatając nieszczęśnika z taczką.

 

Przejechany mężczyzna zmarł na miejscu, wskutek licznych obrażeń torsu i głowy. Dochodzenie w sprawie wypadku wykazało, że miejsce wyznaczone do mieszania zaprawy nie miało określonych punktów wyjścia, a pracownicy musieli praktycznie wypełzać spod osłaniającego je materiału. Na placu budowy nie było też żadnych urządzeń kontrolujących ruch, które mogłyby ostrzegać pieszych pracowników przed niebezpieczeństwem.

 

Doskonale wiadomo, że przytomność i uwaga są najważniejsze na każdej budowie. Człowiek nie jest jednak w stanie przewidzieć każdej niebezpiecznej sytuacji. Wyznaczone ścieżki dla ruchu pieszego i kołowego są kluczowym elementem zwiększającym bezpieczeństwo. Jeśli została wyznaczona specjalna, zamknięta strefa do mieszania zaprawy, należy stworzyć możliwość bezpiecznego wchodzenia i wychodzenia z niej: pionowe rozcięcie w materiale lub suwak. Pod żadnym pozorem nie należy opuszczać takiej strefy, przechodząc pod materiałem - operatorzy maszyn nie spodziewają się osób pieszych, które ponadto schylają się i mogą zostać potrącone lub nawet przejechane.

 

Pracownik pięcioosobowego zespołu używał elektrycznego młota wyburzeniowego, podłączonego do przedłużacza. Kabel dostał się do kałuży stojącej wody, a pracownik został momentalnie porażony prądem. Zmarł w karetce wiozącej go do szpitala. Później okazało się, że kabel urządzenia miał uszkodzoną izolację, a mężczyzna nie miał na sobie gumowych butów.

 

Najczęstsze wypadki podczas korzystania z elektrycznych narzędzi ręcznych są powodem przecięć, przekłuć, porażenia prądem, oparzeń i obrażeń oczu. Kiedy pracujemy takimi narzędziami, upewnijmy się, że są oczyszczone i sprawne. Przed rozpoczęciem pracy sprawdźmy, czy izolacja nie jest uszkodzona. Jeśli potrzebna jest wymiana ostrza, wiertła czy innych akcesoriów, a także nasmarowanie lub zmiana ustawień urządzenia, w trakcie czynności powinno być ono wyłączone z sieci elektrycznej. Przedłużacze powinny być zabezpieczone i ułożone w taki sposób, by nie stwarzać ryzyka potknięcia.

 

Operator walca, pracujący przy utwardzaniu nawierzchni, musiał skorzystać z toalety. Niestety, w okolicy nie ustawiono przenośnych ustępów, więc pracownik zdecydował się na załatwienie potrzeb za osłoną w postaci dwóch walców stojących jeden za drugim.

 

W tym momencie kierowca wywrotki wycofał i przypadkiem przepchnął jeden z walców, co spowodowało przygniecenie operatora. Poszkodowanego natychmiast przewieziono do szpitala, gdzie stwierdzono zgon wskutek rozległych obrażeń wewnętrznych.

 

Dochodzenie w sprawie tego wypadku wykazało, że hamulec postojowy walca nie działał poprawnie. Co więcej, kierowca ciężarówki parkował pojazd bez udziału pomocnika, korzystając jedynie z lusterka. Wsteczny czujnik zbliżeniowy nie działał. Jak widać, tragiczny wypadek spowodował szereg czynników, których można było łatwo uniknąć. Oto parę wskazówek, jak uchronić się przed podobnymi sytuacjami:

 

1. Trzymaj się planu. Przy dużej liczbie maszyn na placu budowy, osoby poruszające się pieszo powinny trzymać się ustalonych ścieżek, eliminując w ten sposób możliwość kolizji.

2. Korzystaj z pomocy obserwatora. Kiedy parkujesz duży pojazd na placu budowy, zawsze proś kogoś o obserwację miejsc, których sam nie możesz zobaczyć. Można skorzystać z pomocy krótkofalówek lub innych urządzeń do komunikacji na krótkie odległości.

3. Sprawdzaj stan techniczny sprzętu. Jeden z walców i ciężarówka nie działały poprawnie. Gdyby przed zmianą ich funkcjonowanie zostało sprawdzone, usterki możnaby wyeliminować i zapewnić bezpieczeństwo pracowników.

4. Pamiętaj, że jako osoba piesza nie masz szans w starciu z maszyną ważącą dziesiątki razy tyle, co człowiek. Bądź czujny, nawet, jeśli nie wykonujesz niebezpiecznych czynności. Plac budowy jest bezpieczny tylko, jeśli wszyscy zdają sobie sprawę z zagrożeń. Uważaj, by twojej koncentracji nie łamały przypadkowe wydarzenia, jak właśnie wycieczka do toalety czy dzwoniący telefon.

 

Firma wyburzeniowa zajmowała się stopniową rozbiórką dwupiętrowego budynku. Znaczna część pracy była już wykonana, kiedy podłoga drugiego piętra niespodziewanie zawaliła się, zasypując trzech pracowników. Ratownicy musieli zabezpieczyć budynek przed kolejnymi niespodziewanymi zawaleniami, zanim udało się im dotrzeć do poszkodowanych.

 

W wyniku wypadku jeden z pracowników zginął, a dwóch zostało rannych. Dochodzenie wykazało, że powodem zawalenia było przecięcie elementu nośnego. Ponadto, jak się później okazało, pracownicy byli wcześniej upominani w związku z naruszeniami zasad bezpieczeństwa.

 

Wyburzenia to bardzo nieprzewidywalna branża, a warunki pracy zmieniają się z każdym nowym zadaniem. Nawet, jeśli miejsce wyburzenia zostało dokładnie sprawdzone, a prace zaplanowane - trzeba koniecznie zachować szczególną ostrożność! Pracownicy powinni poznać zasady bezpieczeństwa i technikę pracy firmy, a także uważnie przestudiować dokumentację dla każdego wyburzanego budynku.

 

Oto najważniejsze punkty, które trzeba zrealizować przed przystąpieniem do pracy:

 

1. Przed rozpoczęciem pracy budynek zostanie poddany szczegółowym oględzinom przez specjalistów, którzy określą potencjalne zagrożenia podczas rozbiórki. Koniecznie zapoznaj się z wynikami ich pracy!

2. Pracuj od góry. W opisywanym wypadku pracownik przeciął element podtrzymujący podłogę nad jego głową. Prace rozbiórkowe powinny postępować od góry budynku w dół. Przed rozpoczęciem rozbiórki kolejnego piętra, należy dokończyć powyższe.

3. Zgłaszaj nieprzewidziane sytuacje. Wyburzenia to - ponownie - nieprzewidywalna praca, każdy może natrafić na coś, czego nie przewidziano w planie prac. Zgłaszaj takie rzeczy przełożonemu. Stawką brawury lub przesadnej rutyny jest ludzkie życie.

 

Ciężarówka przygotowana do załadunku urobku wjechała na plac budowy, a dwóch pracowników podeszło do jej tylnego zderzaka. Jednocześnie, nieświadomy obecności nowego pojazdu w okolicy, operator ładowarki kołowej wycofał swój pojazd. Jeden z pracowników został przygnieciony do tylnego zderzaka ciężarówki. Zginął w wyniku licznych obrażeń wewnętrznych.

 

Dochodzenie w tej sprawie wykazało, że operator ładowarki nie był świadomy pojawienia się ciężarówki na placu budowy. Jednocześnie, prace były prowadzone przez niewielką firmę, nie posiadającą kompletnego programu gwarantującego pracownikom bezpieczeństwa.

 

Jak twierdzą specjaliści, największym błędem popełnionym przez właściciela firmy i pracowników było traktowanie zasad bezpieczeństwa na równi ze zdrowym rozsądkiem. Oczywiście, używanie głowy na budowie to podstawa, ale to nie zawsze wystarcza. Warto poinformować wszystkich pracowników o ogólnych działaniach i możliwych zagrożeniach. Nie wszystko da się przewidzieć, oczy i uszy w warunkach budowlanych mogą zawieść - i wtedy taka wiedza może okazać się kluczowa.

 

Jeśli jesteś właścicielem firmy i szykujesz się do nowego projektu:

 

-Dokładnie obejrzyj plac budowy i odnotuj wszystkie potencjalne zagrożenia

 

-Poproś brygadzistę/majstra/kierownika by zastanowił się nad możliwymi niebezpiecznymi miejscami, ograniczeniami i zagrożeniami specyficznymi dla danego miejsca

 

-Zapoznaj cały zespół z uzyskanymi informacjami lub zleć zapoznanie zespołu brygadziście/majstrowi/kierownikowi

 

Jeśli na placu budowy porusza się wiele pojazdów, to w oczywisty sposób zwiększa się ryzyko kolizji - zarówno z innymi pojazdami, jak osobami pieszymi. Warto przemyśleć sposób na utrzymanie ruchu kołowego i pieszego w porządku, tak, by ograniczyć niebezpieczne sytuacje.

 

-Wyznacz trasę dla maszyn i ciężarówek, a także najlepsze ścieżki piesze

 

-Jeśli jesteś operatorem, poinformuj osobę w okolicy o zamiarze wycofania maszyny - niech sprawdzi, czy ktoś nie znajduje się na drodze

 

-Jeśli jesteś pieszo, zwracaj uwagę na okoliczne maszyny i postaraj się zaalarmować operatorów o swojej obecności

 

-Absolutnie nie zapominaj o odblaskowej kamizelce i kasku!

 

 

Trzech pracowników kopiących rów przy rurze wodociągowej starało się odsłonić miejsce awarii. Jeden z nich, przy pomocy szpadla pogłębił ścianę wykopu, jednocześnie niszcząc podparcie fragmentu znajdującej się powyżej drogi. Niespodziewanie, ściana wraz z fragmentami asfaltu zawaliły się, przygniatając go i zabijając na miejscu.

 

Jak stwierdzili fachowcy, podczas prac naruszono zasady bezpieczeństwa, ponieważ brzegi wykopu nie zostały odpowiednio zabezpieczone. Zgodnie z przepisami BHP, wszystkie głębokie wykopy powinny być zabezpieczone zgodnie z przewidywaniami projektu robót ziemnych. Jego autor powinien wziąć pod uwagę nie tylko samą głębokość wykopu, ale również rodzaj gruntu, jego nawodnienie oraz obciążenie w pasie równym głębokości kopania.

 

Jednocześnie, zgodnie ze statystykami wypadków na placach budowy, zdecydowanej większości podobnych sytuacji można łatwo uniknąć. Prostymi sposobami na zabezpieczenie wykopu są nie tylko szalunki rozmaitych rodzajów, ale również skarpowanie czy podpieranie. Nie każdy nadaje się do każdego wykopu, a użytkownicy powinni być odpowiednio przeszkoleni.

 

W opisywanym powyżej wypadku istotnym czynnikiem była woda, która wyciekając spowodowała wstępne naruszenie ściany wykopu. Gdyby na placu budowy znajdowała się osoba przeszkolona w zakresie fizyki gleby i możliwych problemów wynikających z nawodnienia, być może mogłaby uprzedzić pracowników przed zagrożeniem. Warto zainwestować w szkolenie pracowników, by móc łatwo uniknąć podobnych sytuacji.

 

Pamiętajmy, by pilnować porządku na placu budowy na którym odbywają się wykopy. Oto parę istotnych zasad:

 

-pryzma wysypana zbyt blisko wykopu: obciążenie może spowodować zawalenie się ściany

 

-pęknięcia ściany wykopu: szczególnie istotne w glebach gliniastych lub warstwowych, wskazują możliwość zawalenia

 

-pęknięcia i szczeliny blisko dna wykopu: również wskazują na możliwość istnienia grząskiego gruntu pod spodem i bardzo niebezpiecznego osunięcia

 

-jeśli dojdzie do wypadku, niewyszkolone osoby usiłujące ratować uwięzonych kolegów mogą przyczynić się do spotęgowania szkód: trzeba natychmiast wezwać fachowych ratowników

 

Pamiętajmy, że metr sześcienny ziemii ornej waży około 1,5 tony, a metr sześcienny suchej gliny - około 1,8 tony. Spod takiej masy naprawdę trudno się wydostać - dbajmy o bezpieczeństwo w wykopach!

 

 

Jedna osoba zginęła, a trzy zostały ranne, kiedy koparko ładowarka ześlizgnęła się z przyczepy podczas transportu. Maszyna uderzyła w samochód osobowy i wraz z nim spadła do rowu.

 

Świadkowie wypadku opisywali, jak kierowca holujący koparko ładowarkę traci kontrolę nad pojazdem. Chwilę później, mocowania maszyny puściły i doszło do tragedii. Później okazało się że kierowca był wcześniej notowany za przekroczenie prędkości i niewłaściwe transportowanie sprzętu budowlanego.

 

Jak mówią fachowcy, większość wypadków związanych z holowaniem maszyn na przyczepach jest spowodowana ludzkimi błędami. Prawidłowe transportowanie ciężkiego sprzętu wymaga wiedzy, doświadczenia i cierpliwości. Przed załadowaniem jakiegokolwiek urządzenia na przyczepę trzeba koniecznie zapoznać się z jej maksymalną ładownością, a także umiejscowieniem mocowań, oraz specyfikacją transportowanej maszyny.

 

Bardzo istotną kwestią jest umiejscowienie ładunku na przyczepie. Jeśli będzie zbytnio wysunięty naprzód, przednie koła pojazdu holującego będą uniesione i to przełoży się na gorszą sterowność. W drugą stronę - z ładunkiem za daleko z tyłu - możemy pogorszyć możliwości hamowania i kontrolę trakcji.

 

Bez trudu można znaleźć ładowność przyczepy, opisaną na tabliczce informacyjnej. Przekroczenie tej wartości wpływa nie tylko na przyspieszenie, skręcanie i hamowanie, ale może też spowodować uszkodzenie opon oraz przedwczesne uszkodzenie osi lub łożysk. Koniecznie trzeba również potwierdzić dopuszczalną masę przyczepy dla pojazdu, którym chcemy ją ciągnąć.

 

Około połowy tragicznych wypadków przy transporcie maszyn zdarza się podczas wjeżdżania na przyczepę i zjeżdżania z niej. Tylko odpowiednio wyszkolony operator powinien móc to robić. Jeśli to możliwe, najlepiej wjechać na przyczepę tyłem, by móc zjechać z niej przodem. Jeśli operator jest sam, powinien kierować się brzegiem przyczepy jako punktem odniesienia.

 

 

Pamiętajmy też, by używać tylko odpowiednio wytrzymałych pasów i łańcuchów. Przed wyruszeniem w drogę warto jeszcze raz obejść maszynę i sprawdzić, czy nie pozostawiliśmy żadnych nieumocowanych obiektów. Na drodze zamienią się w potencjalne zagrożenie. Rozsądny kierowca będzie regularnie się zatrzymywał, by sprawdzić wszystkie mocowania.

 

Dwuosobowy zespół z koparko ładowarką pracował przy kopaniu przyłącza gazowego, kopiąc rów wzdłuż ściany domu. W pewnym momencie operator opuścił kabinę maszyny by pomóc koledze. Kiedy do niej wrócił, przypadkowo oparł się o manetkę kontrolującą ruch ramienia i przygniótł współpracownika do ściany, zabijając go na miejscu.

 

Winę za ten tragiczny wypadek ponoszą obaj mężczyźni. Operator powinien opuścić ramię do bezpiecznej pozycji i wyłączyć maszynę przed jej opuszczeniem. Tymczasem, drugi pracownik powinien mieć świadomość strefy niebezpiecznej ramienia maszyny i pozostać poza nią.

 

Specjaliści radzą, by wychodząc lub wchodząc do maszyny zachować szczególną ostrożność. Pamiętajmy o trzech punktach oparcia. Nie wskakujemy do kabiny "na szybko", ale uważnie i tak, by przypadkiem nie poruszyć kontrolerów. Pomijając fakt, że maszyna powinna zostać wyłączona i ustawiona w bezpiecznej pozycji, przed rozpoczęciem pracy należy zawsze sprawdzić, czy w zasięgu "rażenia" ramienia nie znajdują się ludzie.

Operator pracujący przy zasypywaniu rury odpływowej w rowie biegnącym wzdłuż muru zaparkował koparko ładowarkę i wysiadł by zebrać materiał łopatą. W uniesionej łyżce maszyny pozostał gruz i kamienie.

Mężczyzna pochylił się między maszyną a murem. W tym momencie koparko ładowarka stoczyła się i przycisnęła go do ściany.

Inny pracownik budowy zauważył to i wycofał maszynę, a następnie wezwał karetkę. Niestety, przygnieciony mężczyzna zmarł w szpitalu wskutek odniesionych obrażeń wewnętrznych.

Późniejsze oględziny maszyny wykazały, że była w pełni sprawna: hamulec działał, a ofiara wypadku pozostawiła ją na biegu. Dochodzenie w sprawie przyczyn wypadku wykazało ponadto, że operator nie posiadał odpowiedniego przeszkolenia w zakresie zatrzymywania maszyny - instrukcja użytkowania wyraźnie mówiła, że hamulec postojowy nie utrzyma pojazdu w miejscu jeśli zostanie pozostawiony na wzniesieniu.

By uniknąć tego rodzaju wypadków, należy zapoznać się z wszelkimi procedurami dotyczącymi bezpieczeństwa przy zatrzymywaniu i opuszczaniu maszyny. Warto spróbować znaleźć równe miejsce, kiedy zostawiamy koparko ładowarkę. Jednakże, jeśli nie da się znaleźć odpowiedniego miejsca, należy zastosować odpowiednie kroki:

-zawsze opuszczać łyżkę: w razie, gdyby maszyna zaczęła się staczać, łyżka może ją zahamować

-wyłączać maszynę: ustawić wszystkie kontrolery w pozycji neutralnej, wyłączyć silnik i zabrać kluczyki

-zablokować i/lub zaklinować koła: nawet z opuszczoną łyżką i zaciągniętym hamulcem postojowym, maszyna może się poruszyć - klinowanie kół służy jako dodatkowe zabezpieczenie przed stoczeniem

Przewracające się maszyny to, jeśli spojrzeć na codzienne doniesienia z placów budowy, nic nadzwyczajnego. Pytanie: co robić, kiedy poczujemy, że koparka, ładowarka czy inne urządzenie w którym się znajdujemy, zaraz się przewróci? Na przykładzie tragicznego zdarzenia z udziałem terenowej ładowarki, oto parę wskazówek ze strony Association of Equipment Manufacturers.

 

Operator ładowarki włączył bieg wsteczny, znajdując się na skraju skarpy. Chwilę później poczuł, że maszyna zaczyna się przechylać. Spanikował i postanowił wyskoczyć z kabiny zanim spadnie. To, niestety, okazało się błędem: sekundę później zginął przygnieciony ładowarką. Służby medyczne i specjaliści BHP stwierdzili później, że gdyby operator pozostał w kabinie, wypadek skończyłby się dla niego o wiele lepiej.

 

Jak twierdzą specjaliści, kiedy maszyna przewraca się z operatorem w środku, powinien on zachować spokój i spróbować postępować według następujących wskazówek:

-przygotować się na uderzenie

-pozostać wewnątrz maszyny

-pozostawić zapięty pas bezpieczeństwa

-trzymać się dostępnych uchwytów i odsunąć się możliwie jak najdalej od przewidywanego punktu uderzenia

 

Zaleca się również, by przed rozpoczęciem pracy w nowym miejscu dokładnie zapoznać się z topografią terenu. Operator powinien sprawdzić miejsce, po którym będzie się wkrótce poruszał wewnątrz maszyny. Najlepiej zapamiętać niebezpieczne dziury czy skarpy, by móc później ich unikać.

 

Jest też istotne, by przed rozpoczęciem pracy sprawdzić wysokość linii wysokiego napięcia, bram czy drzwi.

Można się zdziwić, co inspektorzy BHP potrafią robić podczas kontroli na placu budowy i w miejscach pracy operatorów. Najciekawszymi podzielili się z nami sami operatorzy.

Mierzeni długości łopaty, sprawdzanie każdego dnia na budowie oświetlenie i kierunków w pojazdach budowlanych, zakaz uruchamiania pojazdów i pozostawiania ich na sekundę bez kierowcy wewnątrz. Jak twierdzą operatorzy, z tych kontroli BHP-owców można by napisać całą książkę.

Często są to kontrole długie i żmudne, powodują duże straty czasowe na placu budowy, a w efekcie niczego nie wnoszą i niczego nie zmieniają. Wniosek sam się nasuwa – inspektorzy BHP wydają się nie rozumieć istoty pracy operatorów, a ich kontrole mają służyć idei samej kontroli.

Operatorzy niejednokrotnie odnoszą wrażenie, jakby inspektorzy BHP pojawiali się nie wiadomo skąd w najmniej oczekiwanym momencie. Chwila nie uwagi, brak odpowiedniego obuwia, kamizelki i można dostać mandat.

Jeden z operatów wspomina tak kuriozalną sytuację: podczas pracy na placu budowy pani inspektor BHP przechadzała się po placu robiąc masę zdjęć – przypominało to wycieczkę Azjatów – wspomina jeden z operatorów. Nawet nie można z nich zażartować, za żarty z inspektorów BHP można dostać 400 zł mandatu. Co miało faktycznie miejsce na jednym z placów budowy. Z reguły mandaty, jakie się sypią na budowie to kilkaset złotych, więc to żadna przyjemność – ich wysokość jest zdaniem operatorów nieadekwatna do powodów, dla których są wystawiane.

Operatorzy narzekają na zbytnią czepliwość inspektorów BHP, przerywanie przerwy w pracy i nagminne zwracanie uwagi na drobne szczegóły, które dla kontrolerów wydają się być najważniejszą istotą bezpieczeństwa pracy na budowie.

Co zrobić, aby uniknąć takich sytuacji? Czy to w ogóle jest możliwe, skoro pomysłowość BHP-owców nie zna granic? Obserwując zachowanie inspektorów można przypuszczać, że nawet idealnie wykonywana praca może zwrócić uwagę inspektora, a jak na nieszczęście w tej sekundzie spadnie z nieba niewinny pyłek – i już mamy mandat za niewłaściwe zabezpieczenie atmosfery, powierza, a może smogu w miejscu pracy. Kto to może wiedzieć? Tylko inspektor BHP!

Jak informuje Państwowa Inspekcja Pracy, w roku 2018 inspektorzy przeprowadzą 72 tysiące kontroli w zakładach pracy.

Chcesz bezpiecznie pracować na wysokościach i mieć stu procentową pewność, że twoje działania są profesjonalne i podparte odpowiednimi certyfikatami? Sprawdź ofertę szkoleń organizowanych przez firmę Protekt.

Protekt oferuje szkolenia z zakresu prawidłowego użytkowania sprzętu chroniącego przed upadkiem z wysokości z uwzględnieniem przeglądów technicznych sprzętu. W szkoleniach udział mogą brać zarówno użytkownicy sprzętu chroniącego przed upadkiem z wysokości, którzy są zobowiązani do dokonywania przeglądów elementów sprzętu, jak również do osoby odpowiedzialne za sprzęt chroniący przed upadkiem z wysokości w firmie, zajmujących się przeglądami okresowymi sprzętu.

Protekt prowadzi szkolenia w zakresie: metod i środków ochrony przed upadkiem, podczas prowadzenia prac na wysokości; organizacji i sposobów prac na wysokości; aspektów prawnych i formalnych prowadzenia prac na wysokości; prawidłowego stosowania sprzętu ochronnego.

Szkolenia obejmują część teoretyczną i praktyczną, niektóre tylko teoretyczną.

Należy pamiętać, że praca na wysokościach jest szczególnym rodzajem czynności ze względów bezpieczeństwa i podlega wymogom określonym w przepisach BHP.

Operator nie może pozwolić sobie na kiepską widoczność podczas pracy na koparce, czy innej maszynie, ale przede wszystkim musi dbać o swój wzrok. Na rynku można dziś przebierać w okularach ochronnych przeciwsłonecznych. Dokonując wyboru, warto sprawdzić ich parametry.

Operatorzy maszyn budowlanych w okresie letnim muszą zmagać się dodatkowymi utrudnieniami – silnymi promieniami słonecznymi. Bardzo ważne jest, aby podczas pracy w terenie w słoneczne dni osłaniać oczy podwójnie: przed działaniem czynników zewnętrznych oraz promieniowaniem UV.okulary uvex

Dziś dostępne na rynku okulary i gogle ochronne są odporne na odłamki, odpryski i silne promieniowanie słoneczne. W tej kategorii wciąż dominują gogle spawalnicze, ale coraz większą popularność zyskują okulary ochronne przeciwsłoneczne, które nie tylko elegancko się prezentują, ale doskonale chronią wzrok podczas pracy w słoneczny dzień.

Producenci takich okularów wykorzystują poliwęglan, który doskonale chroni wzrok przed odłamkami, opiłkami, kurzem i pyłem – szczelnie chronią oczy i nie przepuszczają z zewnątrz żadnych, nawet najdrobniejszych drobinek. Zastosowanie przyciemnienia z polaryzacją doskonale odbija promieniowanie UV, zapewniając jednocześnie świetną widoczność i rozpoznawanie kolorów.

Nowoczesne okulary ochronne, spawalnicze i przeciwsłoneczne są odporne na zarysowania i uderzenia oraz na zaparowanie od wewnątrz. Jednocześnie charakteryzują się eleganckim designem i najnowocześniejszym wzornictwem. Obudowa zapewnia komfort użytkowania i nie uciska wrażliwych części twarzy. Takie wymagania spełniają chociażby okulary UVEX I-VO 9160.041 spawalnicze. Ich cena kształtuje się w granicach 60 PLN. UVEX posiada szeroki wachlarz tych produktów, ceny niektórych mogą sięgać nawet ok. 200 PLN. Wszystko w zależności od potrzeb klienta. Godne polecenia są także okulary ochronne Bolle Viper Smoke (VIPCF) produkowane we Francji, czy okulary Wurth.

Strona 1 z 3
© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL