Drugie życie pewnej spycharki

 

36 letnia maszyna trafiła do warsztatu z bardzo zużytym podwoziem i mocno przepracowanym silnikiem i napędem. Długie lata pracowała dla firmy Oftendal Construction i wyglądało na to, że w końcu nadszedł czas na emeryturę (to znaczy - złomowanie). Okazało się jednak, że maszynę spotkał nietypowy łut szczęścia: mechanicy postanowili przywrócić ją do życia... lepszą niż wcześniej!

 

 

Głównym powodem kiepskich rokowań wobec spycharki Cat D9L był bardzo duży koszt naprawy. Problem polegał na tym, że dokładnie ten model (firma posiada aż 9 egzemplarzy) wypełniał bardzo konkretną niszę: był idealny do pchania zgarniarek Cat 631. Nowsze odsłony D9R okazały się za małe, a potężniejsze D10R trudniej było dostarczyć na miejsce pracy. Dlatego właściciele firmy z bólem serca myśleli o pozbywaniu się istotnego elementu floty.

 

Wstępna wycena wymiany bloku cylindrów w maszynie opiewała na 12 tysięcy dolarów, ale mechanik pracujący w Oftedal od 20 lat zauważył, że silniki Cat 3412E montowane zwykle w modelach D10R czy zgarniarkach 657E da się kupić za mniej niż 10 tysięcy. Co więcej, uruchamiany hydraulicznie i kontrolowany elektronicznie wtrysk stosowany w 3412E przekladałby się na oszczędność paliwa i większą moc. Wkrótce okazało się też, że nowszy silnik można zamontować w znacznie starszej maszynie, która dotychczas pracowała na mechanicznym, 500 konnym motorze.

 

Wątpliwości mechaników dotyczące szczegółów, jak na przykład pomieszczenie pod maską ogromnej chłodnicy potrzebnej silnikowi Cat 3412E, zostały wkrótce rozwiane. Zakupiony silnik pracował wcześniej w zgarniarce 657E z 2004 roku i kosztował jedynie 8000 dolarów - znacznie mniej niż pojedyńczy blok cylindra do starszej jednostki. Największymi wyzwaniami okazało się poprowadzenie przewodów, instalacja nowej głowicy filtra i zaplanowanie przewodów paliwowych. Łącznie przebudowa potrwała sześć miesięcy, ale rezulaty były warte oczekiwania.

 

Zgodnie z relacjami operatora maszyny, elektronicznie sterowany silnik tchnął w maszynę nowe życie. Mało tego, pracuje się nią lepiej niż wcześniej - ma do dyspozycji większy moment obrotowy, który przydaje się podczas największych obciążeń. Po przeanalizowaniu spalin okazało się, że maszyna emituje mniej szkodliwych substancji przy wytężonej pracy niż oryginał... na biegu jałowym!

© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL