Japoński producent maszyn KATO rozszerza swoje portfolio o nowy model żurawia mobilnego przeznaczonego do użytku w terenie: 51 tonowy KATO SR-500 LX. 

 

Producent zwraca uwagę na poprawioną niezawodność w stosunku do modeli poprzednich generacji, które pod tym względem nie miały zbyt dobrej opinii. W SR-500 LX dodano między innymi centralnie położony ekran operatora, na którym wyświetlane są wszystkie istotne informaje na temat pracy i zbliżających się serwisów. 

 

Maszyna jest napędzana silnikiem diesla 6M60-TL zaprojektowanym przez Mitsubishi, wyposażonym w tryb "ECO", który dostosowuje prędkość obrotową do aktualnie wykonywanej pracy. 

 

Pięciosekcyjny teleskopowy żuraw ma zasięg 42 metrów. Można go wyposażyć w przedłużenie o długości 9,4 do 13,7 metra. Stabilność podczas pracy jest zapewniana przez stabilizatory, które można ustawić w odległości od 2,48 do 7 metrów od maszyny.

 

W konfiguracji "maksymalnej" żurawiem można transportować ładunki na wysokość 57,1 metra.

 

Źródło: KATO

Fot.: KATO

 

Najnowszy model żurawia marki Liebherr ma kompaktową konstrukcję i system automatycznego ładowania, dzięki czemu jest łatwy w transporcie. LR 1400 SX przenosi do 400 ton i nie wymaga żadnych ciężkich narzędzi do montażu i demontażu. Cały proces jest sterowany zdalnie i zajmuje bardzo niewiele czasu. Platformy i barierki znajdują się na nadwoziu w trakcie transportu i są rozkładane w miejscu pray. Wciągarkę wystarczy ustawić na cylindrze montażowym, a następnie przymocować przy pomocy zdalnego sterowania.

 

Żuraw ma szeroką gamę zastosowań, w tym do budowy mostów czy pracę w stosunkowo ograniczonej przestrzeni dzięki ograniczonej objętości przeciwwagi. Asystent nachylenia pomaga operatorowi w poruszaniu się po nierównościach, ostrzegając przed niebezpiecznymi nachyleniami. Kolejnym systemem bezpieczeństwa jest wizualizacja nacisku na podłoże: nacisk jest obliczany i porównywany z podanymi wartościami granicznymi dla danego podłoża. Operator może obserwować te informacje, by trzymać się z daleka od niebezpiecznych miejsc.

 

Jak informuje czasopismo Robocze News, mobilny żuraw RT35-1 trafił do Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN na Antarktyce. Maszyna będzie obsługiwała Polską Stację Antarktyczną im. Henryka Arctowskiego.

 

IMG 20210118 105132

"W naszej 30 letniej karierze sprzedaży to jedna z ciekawszych transakcji, nigdy wcześniej nie przekazywaliśmy maszyny w aż tak odległy zakątek świata" – wypowiadała się na łamach Robocze News Hanna Stanoch, przedstawicielka firmy EWPA, dystrybutora żurawi Terex. – "Dostawa na odległość ponad 14 tys. km zajęła kilkanaście tygodni. Wszystko po to, aby na stałe obsługiwać całoroczną jednostkę naukowo – badawczą".

 

Na Stacji były i są prowadzone badania z zakresu biologii i ekologii, a także wielu innych dziedzin nauki. Od ponad 40 lat służy jako baza wypadowa i wsparcie techniczne dla polskich i międzynarodowych zespołów prowadzących badania na obszarze Antarktyki, obejmującego Antarktydę i otaczający ją Ocean Południowy z wyspami.

 

Model RT35-1, który trafił w mroźne rejony świata, to żuraw terenowy o masie niemal 25 ton i stosunkowo kompaktowych wymiarach: szerokości 2,53 m i długości nadwozia 6,63 m. Maszyna została dodatkowo zmodyfikowana do pracy w niskich temperaturach, nawet poniżej 20º C, co z pewnością przyda się w ekstremalnych warunkach panujących nieopodal bieguna.

 

Większość czytelników erobocze.pl z pewnością kojarzy kanał Youtube Tomka Klarkowskiego, pracownika żurawi, który zwracał uwagę na problemy dręczące pracowników tego sektora. Teraz sprawą nadużyć i naruszeń przepisów postanowili zająć się reporterzy Dużego Formatu i TVN. Efekty ich pracy są jeszcze bardziej przerażające niż można przypuszczać.

 

Z reportażu publikowanego na łamach Dużego Formatu wynika, że operatorem żurawia można zostać praktycznie bez kursu - trzeba oczywiście zapłacić, ale część teoretyczna opiera się na wykuwanych na pamięć testach, a praktyczna - na kilku godzinach spędzonych w pracy bez obciążenia. I to tyle, można ruszać na budowę, najczęściej w firmie, u której kurs został zorganizowany. Nie trzeba chyba przypominać, jaka odpowiedzialność ciąży na operatorze żurawia - świadczą o tym statystyki: 181 wypadków śmiertelnych w ciągu ostatniego dziesięciolecia. Tych, o których wiemy, bo zdaniem reporterów wiele jest ukrywanych...

 

Realia pracy na wysokości wyglądają znośnie - w papierach. W praktyce dźwigowych zatrudnia się często na minimalnej płacy, byle tylko opłacić ubezpieczenie. Reszta pieniędzy "w kopercie", choć niektórzy pracodawcy są znani z notorycznego oszukiwania pracowników. Nie ma mowy o ośmiogodzinnej dniówce, przecież place budowy pracują po 11 - 12 godzin dziennie (choć w książce . W reportażu przeczytamy o operatorach, którzy wyrabiali po 280 godzinn tygodniowo! Wiatr może stanowić powód do wyłączenia maszyny, ale tylko teoretycznie. Niewiele żurawi faktycznie staje przy podmuchach silniejszych niż 15 metrów na sekundę. W połączeniu z operatorami "z ulicy", bez żadnej wiedzy praktycznej, to proszenie się o wypadek.

 

Powody takiego stanu rzeczy można się doszukiwać w obawie przed karami umownymi za niedotrzymanie terminu budowy. Żuraw musi pracować, bez względu na okoliczności, bo inaczej - opóźnienia. Firmom prowadzącym szkolenia nie opłaca się oblewać kursantów, bo ci wówczas najpewniej przejdą do konkurencji. UDT na egzaminach też zarabia. Rynek zapełnia się w ten sposób operatorami, którzy podejmują pracę za zaniżone stawki, byle tylko zdobyć doświadczenie.

 

Kolejny problem to liczba maszyn starych, ledwie dopuszczonych do użytku, które zdaniem specjalistów powinny już dawno być wyłączone i zezłomowane... A jednak pracują. W reportażu w Dużym Formacie wymienionych jest zaledwie kilka przypadków awarii żurawia spowodowanych najprawdopodobniej złym stanem technicznym - choć doskonale wiemy, że nie każda tego rodzaju sytuacja jest w ogóle zgłaszana. Jak twierdzi Tomek Klarkowski, wiele dźwigów pracujących w Polsce jest kupowanych na OLX "na części", a potem montowana na miejscu, byle dało się jakoś pracować.

 

A UDT, czyli organ mający całą tę sytuację kontrolować, zarzeka się, że ani o niesprawnych dźwigach dopuszczonych do pracy, ani o papierowych egzaminach niczego nie słyszał. Wypadki to "pojedyńcze zdarzenia", a liczba niedopuszczonych żurawi z roku na rok... maleje!

Źródło: Duży Format, Youtube Einar Thorwaldsen

Lambor jest największą wypożyczalnią nowoczesnych żurawi w Polsce południowej. Firma zajmuje się także sprzedażą i serwisowaniem oraz sprzedażą części zamiennych do żurawi takich firm jak: Peiner, Pekazett, KSD Krane System oraz Liebherr.

Lambor ma na swoim koncie liczne realizacje w całej Polsce, m.in. w Szczyrku, Dąbrowie Górniczej, Wrocławiu, Łodzi czy w Warszawie. O tym, jak wygląda praca żurawi Lambor najlepiej przekonać się oglądając zdjęcia tych maszyn w terenie. Robią wrażenie.

Zobaczcie galerię zdjęć:

1

2

 

3

 

4

 

5

 

6

 

7

 

8

 

9

 

10

 

Przeczytaj więcej informacji na temat Lambor.

Dział: Plac budowy

Żurawie podczas pracy w Szczyrku. Kto miał przyjemność podziwiać taki sprzęt, jak  Peiner SKC 136 czy CTT51? Zobaczcie zdjęcia!

ctt51 szczyrk

szczyrk hotel meta

szczyrk hotel meta2

szczyrk hotel meta3

Firma Lambor żurawiami wieżowymi zajmuje się od 1996 r. Od 2003 roku firma jest przedstawicielem na Polskę hiszpańskiej firmy SALTEC, produkującej budowlane windy towarowe, windy towarowo-osobowe oraz masztowe pomosty robocze marki TORGAR. Zobacz pełną ofertę firmy!

 

Dział: Plac budowy

Urząd Dozoru Technicznego oddział w Warszawie zaprasza na konferencję pt. Eksploatacja dźwignic: podesty – wózki widłowe – żurawie, która odbędzie się 10-11 października 2017 r. w hotelu Zamek Biskupi w Janowie Podlaskim.

Na konferencji poruszone zostaną poniższe zagadnienia:

Najnowsze wymagania prawne w obszarze projektowania instalowania i eksploatacji urządzeń transportu bliskiego (UTB)

Innowacyjne rozwiązania i technologie stosowane w mobilnych urządzeniach transportu bliskiego

Bieżąca sytuacja w normalizacji przepisów - Informacje z prac grupy roboczej ds. maszyn Europejskiego Komitetu Normalizacyjnego

Aktualne wymagania w procesie szkoleń i uzyskiwania uprawnień kwalifikacyjnych do obsługi i konserwacji dźwignic

Bezpieczeństwo techniczne w przemyśle i zagrożenia podczas eksploatacji.

Szczegóły konferencji oraz formularz zgłoszeniowy znajdują się tutaj

 

Dwadzieścia lat temu pojawiły się pomysły na skonstruowanie latających maszyn do transportu nadgabarytowych elementów budowlanych. Jedną z nich był latający żuraw zwany Cargolifter.

 

Do dziś nie zobaczyliśmy gotowego projektu, ponieważ okazał się po prostu zbyt śmiały. Grafiki ukazujące pracujący pojazd ukazują coś na kształt znanego Zeppelina przeznaczonego do przenoszenia ładunków.

 

Projekt przygotowała niemiecka firma Cargolifter. Skonczyło się jednak na wybudowaniu wielkiego hangaru produkcyjnego i stworzeniu projektów. Pomieszczenie, w którym miał powstać prototyp miało 360 metrów dlugości, 220 metrów szerokości i 106 metrów wysokości. Nic dziwnego - latający żuraw również miał mieć imponującą długość 260 metrów i szerokość 65 metrów. Ładowność pojazdu na długich dystansach szacowano na 160 ton.

 

By udowodnić, że stworzenie Cargoliftera jest możliwe, zbudowano mniejszy pojazd o ładowności "jedynie" 75 ton. Model nazwano CL75. Później sprzedano go do Kanady, gdzie pracował przy transporcie w regionach arktycznych (tam, gdzie drogi są przejezdne tylko, kiedy nie ma akurat śniegu). CL75 unoszący się dzięki sporemu ładunkowi helu uległ niestety zniszczeniu podczas burzy w połowie roku 2002, a późniejsze załamanie się rynków finansowych spowodowało upadek firmy Cargolifter.

 

BCS1 Hydrogen 768x512

 

Pojazd, o którym marzyli niemieccy konstruktorzy nigdy zatem nie powstał. Okazuje się jednak, że firma Cargolifter odżyła - obecnie prowadzone są prace nad nowymi balonami transportowymi. Model CL BCS1 (widoczny na zdjęciu) jest wypełniony wodorem i ma średnicę 15 metrów. Jest zdolny do przeniesienia ładunku o masie 1 tony na wysokości do 200 metrów, na odległość paruset metrów. Czyżbyśmy już niedługo mieli zobaczyć balony nad placami budowy?

 

W Paryżu, nieopodal Wieży Eiffla powstaje nowa cerkiew. Na szczycie budowli znajduje się obecnie pięć kopuł pokrytych złotem. Do ustawienia największej z nich potrzebny był odpowiedni żuraw - użyto LTM 1350-6.1 marki Liebherr.

 

Wydarzenie przyciągnęło wiele ważnych osobistości związanych z polityką i religią - zarówno z Francji, jak Rosji. Wykonanie ważnego zadania zlecono firmie Montagrues, która dostarczyła dźwig i operatora na miejsce. Widzowie byli zaskoczeni płynnością i precyzją ruchów potężnej maszyny. Wszystko przećwiczono dokładnie poprzedniego dnia, więc nie było szans na pomyłkę.

 

Przy dźwiękach aplauzu, bulwiasty ładunek wylądował dokładnie na miejscu - niewielkiej wieży kościoła. Kopuła ma średnicę 12 metrów i waży osiem ton.

© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL