Zabezpieczenie podczas pracy na wysokości to podstawa - o tym doskonale wie każdy rozsądny pracownik. Odpowiednia metoda zabezpieczenia często ratuje zdrowie lub życie w razie wypadku, więc nie można lekceważyć zasad stosowania środków bezpieczeństwa! Firma Protekt zajmuje się sprzedażą takich właśnie środków - od lin, przez mocowania, aż po podesty czy bariery. Poza sprzętem, oferują także bazę wiedzy dostępną w internecie, na stronie firmowej. 

 

Jeśli planujesz pracę na wysokości, musisz znać przepisy i się do nich zastosować. Dosyć trudną kwestią może okazać się obliczanie wolnej przestrzeni pod użytkownikiem środków bezpieczeństwa, a ta wartość jest kluczowa jeśli chcemy dobrze zabezpieczyć pracownika. Dlatego Protekt udostępniła na swojej stronie internetowej kalkulator, którym z łatwością można obliczyć jak duża owa przestrzeń musi być. Warto wejść i zapoznać się z tym przydatnym programem, oraz resztą zgromadzonej wiedzy dotyczącej BHP prac wysokościowych.

 

Oto maszyna, która służy tylko do jednego - generowania naprawdę dużego wiatru. Po co to komu?

 

Węgierska firma zbudowała Big Wind (bo tak nazwano ten unikatowy pojazd) tylko w jednym celu... Do gaszenia pożarów. Zmontowany z podwozia czołgu T-34 oraz silników odrzutowych myśliwca MIG-21, dmuchał ciągiem wylotowym wprost w płomienie. Do mieszanki spalin dodawano wodę, co poprawiało skuteczność.

 

Konstrukcja znalazła zastosowanie w Kuwejcie, gdzie służyła do gaszenia pożarów szybów naftowych. Wszystko widać na nagraniu poniżej:

 

 

 

Warto nadmienić, że urządzenie wyrzucało aż 830 litry wody na sekundę. To wystarczyło, by skutecznie ugasić 4 do 5 pożarów dziennie.

 

bigwind

 

Zadania, które pracownik wykonuje na wysokości należą do najbardziej obwarowanych przepisami BHP. Same normy opisujące budowę i warunki, jakie muszą spełnić urządzenia do asekuracji, to 17 pozycji. Do legalnego podjęcia pracy na wysokości potrzebne są specjalne kursy. Jest tak dlatego, że wypadki związane z upadkiem to bardzo niebezpieczne zdarzenia, w których łatwo o utratę zdrowia i życia. Zgodnie z informacjami podanymi przez GUS w roku 2005, rocznie w Polsce ma miejsce około 5000 wypadków podczas prac na wysokości, z czego 150 ze skutkiem śmiertelnym lub z ciężkimi obrażeniami. Pracodawca ma obowiązek zapewnić wszelkie środki ochrony przed upadkiem. Na pierwszym miejscu stawia się w tym wypadku środki ochrony zbiorowej, czyli balustrady czy siatki ochronne, a w drugiej kolejności - środki ochrony osobistej, czyli liny, uprzęże itp.

 

Dobrym miejscem do znalezienia i wybrania odpowiedniego sprzętu zabezpieczającego jest firma Protekt. Poza szeroką gamą produktów ochronnych oferuje ona rzetelną bazę wiedzy na temat zagrożeń i sposobów ich unikania podczas wszystkich rodzajów pracy na wysokości. Poza zakupem samego sprzętu, specjaliści z Protekt oferują przeglądy sprzętu oraz szkolenia. A wśród produktów? Jest w czym wybierać! Katalog obejmuje wszelkiego rodzaju systemy ochrony osobistej oraz systemy stałe, a także akcesoria, które ułatwią i usprawnią prace.

 

Warto zajrzeć na stronę internetową Protekt i zapoznać się z pełną ofertą.

 

Znacie technoligię SawStop? Możliwe, że nie - w Polsce mówi się o niej głównie na specjalistycznych forach dla stolarzy oraz innych osób pracujących z piłami tarczowymi. A szkoda, bo w naszym kraju, podobnie jak na całym świecie, mnóstwo takich specjalistów nosi trwałe ślady bliskiego spotkania z ostrzem...

 

SawStop to mechanizm, który pozwala na zatrzymanie ostrza piły w ułamku sekundy, kiedy tylko wejdzie ona w kontakt z ciałem. Producent wyposaża nas w zasadniczo proste urządzenie z zestawem kluczy (jak na filmie poniżej). Jeśli je dezaktywujemy, to nasza piła będzie cięła normalnie: wszystko, co jej podamy. Po aktywacji włączy się natomiast system wykrywania zmian w polu elektromagnetycznym ciętego materiału - i właśnie na tej podstawie "wykrywane" są nasze palce czy choćby kawałek kiełbasy używany do testów (co również można zobaczyć na filmie poniżej).

 

Kiedy przy włączonym detektorze piła natrafi na ciało, zostaje natychmiast zatrzymana. Wystarczy pierwsze dotknięcie, by uruchomić hamulec. Prąd o natężeniu około 150 amper momentalnie niszczy żyłkę utrzymującą klocek hamulcowy. Cały proces zajmuje około 20 mikrosekund (tak, 20 milionowych części sekundy!). Niestety, efektem ubocznym działania systemu jest zniszczenie części narzędzia (prawdopodobnie napędu lub samej tarczy), ale w końcu zdrowie jest ważniejsze, prawda?

 

Krążą mity na temat piły zatrzymywanej podczas cięcia bardziej wilgotnego kawałka drewna, ale wszelkie testy przeprowadzone na mechanizmie dowodzą, że tak się nie dzieje. Zaleca się jednak cięcie drewna odpowiednio wysuszonego: nikt nie chce przecież bez powodu tracić napędu piły. Jak widzimy na nagraniu, hamulec nie uruchamia się również po napotkaniu kawałka metalu, na przykładzie wbitego w drewno gwoździa.

 

Warto zobaczyć i zastanowić się, czy taki hamulec nie przydałby się również w naszych stronach:

 

Podwykonawca wyburzał fragment starego budynku szkolnego przy pomocy robota wyburzeniowego. Maszyna znajdowała się na piętrze, a pracownik kontrolował ją z dołu. W pewnym momencie spory fragment stropu zawalił się i spadł na operatora robota. Na dodatek, sam robot również runął w dół i uwięził człowieka pod swoim ciężarem. Wezwano służby ratunkowe, którym udało się wyciągnąć nieprzytomnego operatora. Był przygnieciony od szyi w dół. Miał dużo szczęścia - okazało się, że przygniecenie spowodowało u niego jedynie pęknięcia żeber i złamanie nadgarstka.

 

Późniejsze dochodzenie wykazało, że podwykonawca pogwałcił wiele zasad dotyczących bezpieczeństwa pracy podczas wyburzeń, włączając brak inspekcji budynku przed rozpoczęciem prac oraz wyraźne braki w szkoleniu. Jak twierdzą specjaliści, planowanie wyburzenia jest tak samo ważnym elementem pracy jak samo wyburzenie. Kompletny plan działań powinien zawierać metody wykorzystane do wykonania zadania, wymagany sprzęt oraz środki bezpieczeństwa.

 

Oto krótka lista rzeczy, które powinno się wykonać lub sprawdzić przed rozpoczęciem prac wyburzeniowych:

 

- Przygotuj ściany i stropy uszkodzonych pomieszczeń, do których będą wchodzili pracownicy.

 

- Sprawdź osobiste środki bezpieczeństwa pracowników.

 

- Sprawdź wszystkie przejścia, klatki schodowe, zapewnij oświetlenie.

 

- Zamknij wszystkie dopływy i odpływy: prądu, gazu, wody, ciepła, ścieków. Poinformuj dostawców tych mediów o wyburzeniach.

 

- Zabezpiecz braki w konstrukcji: szczególnie te znajdujące się w zasięgu pracowników. Zwróć szczególną uwagę na dziury w podłogach. Zabezpieczenia muszą wytrzymać przewidywane podczas prac naciski.

 

- Używaj zamkniętych zsypów do usuwania gruzu. Materiał powinien być wyrzucany wprost do kontenera.

 

- Wyburzenia zewnętrznych ścian powinny postępować zawsze od najwyższych partii budynku w dół.

 

- Elementy nośne nie powinny być niszczone aż wszystkie elementy utrzymującej się na nich konstrukcji nie zostaną usunięte.

 

- Wszelkie zdobienia fasady powinny być usunięte przed zniszczeniem ściany.

 

- Pracownicy nie mogą być dopuszczeni do pracy w budynku grożącym zawaleniem przed wykonaniem wszystkich prac zabezpieczających.

 

Na wielu placach budowy korzysta się z metod komunikacji przy pomocy krótkofalówek i im podobnego sprzętu. To oczywiście bardzo dobre rozwiązanie, zarówno ze względów bezpieczeństwa i sprawności pracy, jak redukcji odosobnienia operatora maszyny od pozostałych pracowników. Są jednak sytuacje w których taka komunikacja zawodzi i być może potrzebny jest nieco bardziej zaawansowany sprzęt?

 

Po pierwsze: jednostronność przekazu

 

Krótkofalówki mają to do siebie, że niezależnie od liczby osób prowadzących rozmowę na jednym kanale, słychać tylko jedną wypowiedź. Nikt nie może się wciąć "na siłę". A to bardzo ważna możliwość! Wyobraźmy sobie sytuację, w której jedna z kilku osób widzi, że za chwilę zdarzy się wypadek. Mogłaby to przekazać reszcie przy pomocy krótkofalówki, ale nie może, bo ktoś inny akurat mówi. To bardzo niebezpieczne, szczególnie, że na komunikacji lubimy polegać.

 

Po drugie: hałas w miejscu pracy

 

Większość krótkofalówek nie posiada mikrofonów ani przetworników zdolnych odciąć hałasy. Dlatego często zamiast czystego przekazu, współpracownicy słyszą jedynie szum i niezrozumiałe słowa. Oczywiście można powtarzać komunikaty, aż wszyscy je zrozumieją, ale... To frustrujące i zajmuje dużo czasu. Poza tym, podobnie jak w poprzednim przypadku - komunikacja powinna pomagać w sytuacjach kryzysowych i działać szybko.

 

Po trzecie: mamy tylko dwie ręce

 

By uruchomić krótkofalówkę, musimy użyć jednej z dłoni i trzymać przycisk tak długo, jak chcemy mówić. Jak wiemy, do sprawnego i bezpiecznego operowania ciężkim sprzętem potrzebujemy dwóch rąk. Jeśli zdecydujemy się zatrzymywać maszynę za każdym razem, kiedy chcemy coś powiedzieć, poświęcamy produktywność dla komunikacji. Tymczasem podczas podnoszenia ciężkich ładunków i skoordynowanych operacji, zatrzymywanie maszyny nie wchodzi często w ogóle w grę!

 

Możliwe rozwiązanie

 

Na rynku nie brakuje sprzętu pozwalającego na rozmowę bez konieczności ciągłego przyciskania guzika na krótkofalówce. Co więcej, możliwe jest także prowadzenie ciągłej, dwukierunkowej dyskusji. Może warto poszukać takiego zestawu i zainwestować w usprawnienie komunikacji w pracy?

Dział: Plac budowy

 

Zdarzenie miało miejsce w grudniu - pracownicy instalowali fragment kanalizacji w zabezpieczonym rowie o głębokości około 9 metrów. Stalowy szalunek był umieszczony w odpowiednim miejscu, ale nie sięgał dna wykopu. Gleba w tym miejscu stanowiła zamarzniętą mieszankę piasku i gliny. W pewnym momencie brzegi rowu zawaliły się, zasypując pracownika przebywającego w dole aż po szyję.

 

Niestety, mimo szybkiej akcji ratunkowej ze strony innych pracowników, nieustanne osypywanie się materiału doprowadziło do zaduszenia ofiary wypadku zanim udało się wyciągnąć ją na powierzchnię.

 

Zgodnie z badaniami bezpieczeństwa pracy, wypadki podczas prac glebowych są o 112% częstsze niż średnio w całej branży budowlanej. Metr sześcienny gleby waży średnio 1,2 tony. Materiału, który przysypał nieszczęśnika w źle zabezpieczonym rowie mogło być od 3 do 5 metrów sześciennych. Podczas pracy w takich warunkach należy pamiętać, że zawalenie się ścian wykopu to kwestia ułamków sekund - nie ma znaków ostrzegawczych, ani czasu na ucieczkę. Gleba - nawet zamarznięta - zachowuje się niemal jak ciecz i wywiera ogromny nacisk na wszystko, co znajdzie się na jej drodze. Już pierwsze uderzenie takiej pozornie niewielkiej lawiny zbija człowieka z nóg i jest w stanie łamać kości. Nacisk gleby skutecznie odcina krążenie w przysypanych kończynach, a osoba przysypana choćby tylko do pasa może szybko stać się ofiarą śmiertelną przez zatrzymanie krążenia. Nawet jeśli pracownika uda się wyciągnąć, ciężkie gleby mogą powodować poważne uszkodzenia wewnętrzne i mimo wszystko doprowadzić do śmierci.

 

Wydarzenia takie jak opisane powyżej skłaniają do odpowiedniego zabezpieczania głębokich wykopów. Koniecznie należy stosować szalunki dowolnego rodzaju spośród dostępnych na rynku. Przed rozpoczęciem prac należy zasięgnąć opinii fachowca na temat wykonanego już rowu, jak również upewnić się, że zapewniona jest szybka droga ucieczki - najczęściej w postaci drabiny. Ciężki sprzęt nie powinien stać zbyt blisko brzegów wykopu. W razie zawału, w żadnym przypadku nie należy schodzić na dół by ratować kolegę! Zdecydowanie bezpieczniej i skuteczniej wyciąga się pechowców z zewnątrz!

Dział: Roboty ziemne

 

Rękawice linii Mechanix, pochodzące od firmy specjalizującej się raczej w gadżetach samochodowych to prawdziwa gratka dla pracowników fizycznych, specjalistów czy inzynierów pracujących w terenie. Do wyboru mamy trzy rodzaje: Sprzętowe, Bezpieczne i specjalnie na Zimną Pogodę.

 

Uszyte ze skóry, spandexu, gumy i innych materiałów, rękawice Mechanix są przeznaczone do chronienia dłoni przed uszkodzeniami podczas pracy - zarówno zwyczajnym otarciom od sprzętu, jak niespodziewanym wypadkom. Rękawice "Sprzętowe" mają kilka opcji wykonania i są nie tylko wygodne, ale również można je prać. Parę modeli ma wolny kciuk oraz palce wskazujący i środkowy: dla użytkowników wykorzystujących je do precyzyjnych prac.

 

Rękawice na "Zimną Pogodę" posiadają izolację M3, a "Bezpieczne" mają odblaskowy kolor i wyrazisty krój.

 

Niedawno świat obiegła historia amerykańskiego prezentera telewizyjnego Jimmiego Fallon, który doznał przykrych obrażeń dłoni po zerwaniu obrączki ślubnej. Pośliznął się w kuchni i chwycił za blat stołu. Wtedy jego obrączka zaczepiła się o wystający element i niemal doszło do urwania serdecznego palca. Na szczęście uratowano jego dłoń po niemal 6 godzinnej operacji. Fallon miał szczęście - wiele podobnych przypadków kończy się amputacją.

 

Przypominamy, że to przytrafiło się PREZENTEROWI TELEWIZYJNEMU, a co mają powiedzieć strażacy, pracownicy budowlani, mechanicy?

 

Odpowiedzią może być pierścionek firmy Qualo, wykonany z silikonu. Produkty są generalnie przeznaczone dla sportowców, ale kto zabroni ich używać komu innemu? Są zbudowane z elastycznej substancji na bazie silikonu. Poza oczywistą kwestią zwiększonego bezpieczeństwa, obrączki Qualo są bardzo stylowe i oferują bogate wzornictwo. Istnieje też opcja personalizacji. No i nie są zbyt drogie - wprawdzie na chwilę obecną nie istnieje dystrybutor w Europie, ale nic nie stoi na przeszkodzie w zamówieniu biżuterii zza oceanu...

 

Rzecz dzieje się w szwedzkim miasteczku Hakanbo North Lingbo. Koparka utonęła tam w błocie, a rzeźba terenu sprawiła, że maszyna jest niemal całkowicie poza zasięgiem.

 

Po dłuższej chwili kopania, ekipa ścięła parę pobliskich drzew i zbudowała rampę, wykorzystując możliwości minikoparki. Warto zwrócić uwagę na pracę łyżki na rotatorze! Następnie do akcji wkroczył pojazd holowniczy i specjalna ratunkowa Scania 1962 Scania 970 6×6, które połączyły swoje wciągarki w łączne 100 ton uciągu.

 

Akcja się udała, a koparka wróciła do pracy już po tygodniu. Zobaczcie nagranie z ratowania koparki:

 

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

 

Most nad Tay

 

Most łączący Dundee i Wormit w Szkocji zawalił się 28 grudnia 1879 roku. Wraz ze środkową częścią konstrukcji, z dużej wysokości spadł pociąg - zginęło około 75 pasażerów. Tragedia zyskała tak duży rozgłos, że na jej temat powstało parę dzieł literackich - autorami byli między innymi Theodor Fontane czy William Topaz McGonagall.

 

Konstrukcja była bardzo wysoka. Środkowa część mostu - tzw. "wysoka kratownica" oderwała się od reszty, kiedy przejeżdżał przez nią pociąg. Badający przyczyny zdarzenia stwierdzili, że najprawdopodobniej wina leży w niedopatrzeniach ze strony projektanta, który nie wziął pod uwagę działania wiatru. Elementy składające się na najwyżej położoną część miały być zbyt ciężkie by utrzymać się pod naporem wiatru.

 

Co więcej, stwierdzono także, że żeliwne kolumny wspierające 13 najdłuższych przęseł mostu były źle wykonane. Ani wykonawca, ani sam architekt nie odwiedzali odlewni by skontrolować jakość. Niektóre elementy okazały się nie wytrzymywać nacisku 20 ton, podczas, gdy naciski sięgały aż 60 ton!

 

Architekt, sir Thomas Bouch, bronił się, lansując teorię, że katastrofę spowodowało wykolejenie się pociągu. Ta jednak została szybko obalona.

 

Z wody wydobyto szczątki 46 spośród 60 ofiar, a także wiele elementów mostu i pociągu - w tym również lokomotywę. Tę ostatnią nazwano "The Diver" (Nurek). Co bardziej przesądni maszyniści nie chcieli prowadzić maszyny po odbudowanym moście.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

 

Szybko, czyli niebezpiecznie

 

Tym razem przeniesiemy się do naszego kraju - a konkretnie do Wrocławia. W roku 1966 budowano tam gmach Wydziału Melioracji Wyższej Szkoły Rolniczej przy Placu Grundwaldzkim. Niestety, konstrukcja zawaliła się jeszcze zanim została ukończona.

 

Katastrofa, w której zginęło dziesięciu ludzi wydarzyła się na skutek pośpiechu. Nie został zachowany techniczny harmonogram robót. Piętra stawiano szybciej, niż postępowały prace murarskie, przez co konstrukcja nie była usztywniona. 22 marca wiatr spowodował jej zawalenie. Pod gruzami zginęli robotnicy i majster budowy.

 

Niedokładność i ewidentne błędy w sztuce budowlanej wynikały z parcia ze strony ówczesnych władz PZPR. Dla nich właśnie najważniejsze było propagandowe znaczenie powstającego budynku. Musiały być widoczne wyraźne efekty pracy robotników.

 

Niedopatrzenia spowodowały śmierć wielu ludzi. Zanim wojsko dotarło do zasypanych, było za późno.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

 

Tragedia w teatrze

 

80 rannych - w tym 7 poważnie - zostało w wypadku, który miał miejsce w londyńskim teatrze Apollo. Na spektaklu 19 grudnia 2013 roku zjawiło się 720 osób.

 

Widownia w pierwszej części spektaklu usłyszała trzaski, na ktore jednak nikt nie zwrócił uwagi. Później okazało się, że część sufitu obluzowała się i odpadła, raniąc widzów. Część obecnych na sali relacjonowała później, że widziała sączącą się z góry wodę. Jak się okazało, najprawdopodobniej przyczyną katastrofy była potężna ulewa, która uszkodziła konstrukcję.

 

Na szczęście nikt nie zginął, mimo, że wraz z sufitem oderwał się również ciężki żyrandol. Na miejscu zdarzenia zjawiło się 8 zastępów straży pożarnej, 25 karetek i helikopter ratowniczy. Budynek teatru wybudowano w roku 1901. Jest to znany zabytek - ma dwa balkony i pojemność 750 miejsc.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

 

Zaniedbana podłoga

 

Poważne katastrofy budowlane zdarzały się również w zamierzchłych czasach. Znanym przykładem takiego wydarzenia był wypadek, który miał miejsce podczas wizyty króla niemieckiego Henryka VI w Erfurcie, w roku 1184. W wyniku zaniedbania zginęło wtedy około 60 osób.

 

Król odwiedził Erfurt podczas wyprawy wojennej w stronę Polski - Mieszko III Stary prosił go o interwencję w Krakowie. Miał na miejscu pogodzić skłócone strony: arcybiskupa Moguncji Konrada i landgrafa Turyngii - Ludwika III. W towarzystwie orszaków, wszyscy zgromadzili się na piętrze budynku kapituły w Erfurcie.

 

Drewniana podłoga, która od dawna już wymagała renowacji, nie wytrzymała ciężaru tak licznych gości i runęła. Zebrani, poza nielicznymi szczęściarzami, znaleźli się w dole kloacznym położonym poniżej. Król znajdował się w tamtej chwili w murowanej wnęce okiennej, więc uniknął tragicznego losu. Ze śmiertelnej pułapki odratowano - zgodnie z dostępnymi dziś podaniami - tylko jedną osobę. Wśród zabitych znalazły się takie osobistości, jak Gozmar III von Ziegenhain, Friedrich von Abinberg, Friedrich von Kirchberg, Heinrich von Schwarzburg, burgrabia Burchard von der Wartburg i hrabia Beringer von Meldingen.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury.
Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

 

Tragedia w Bangladeszu

 

Katastrofa uznawana za największą w czasach współczesnych miała mniejsce w Szabharze, w Dhace (Bangladesz). Rok 2013 przyniósł tragiczne wydarzenie o naprawdę
ogromnych wymiarach: pod gruzami zawalonego budynku zginęło 1127 osób, około 2500 zostało rannych.

 

Wewnątrz ośmiokondygnacyjnego budynku mieściło się kilka fabryk, bank i sklepy. Był 24 kwietnia, kiedy konstrukcja zaczęła się walić. W środku przebywały głównie
szwaczki pracujące przy produkcji odzieży. Bezpośrednią przyczyną zawalenia były najprawdopodobniej wibracje generatorów, natomiast winą za zdarzenie obarcza się
właściciela - Szohela Ranę. Akcja ratunkowa trwała do 10 maja.

 

Architekt, który zaprojektował budynek zaplanował jedynie pięć pięter. Kolejne trzy dobudowano nielegalnie. Konstrukcja nie była przygotowana na obciążenia wywierane
przez potężne generatory i maszyny tekstylne.

 

Policja aresztowała właściciela budynku oraz dwóch inżynierów odpowiedzialnych za ostateczny projekt. Tragedia wywołała falę protestów - nie tylko na miejscu, ale
również w firmie Primark (w Londynie). Ostatecznie, firma zdecydowała się na wypłacenie odszkodowań rodzinom zmarłych. W Bangladeszu zamknięto wtedy wiele innych
zakładów odzieżowych, które wróciły do działalności dopiero po przeprowadzeniu odpowiednich kontroli.

 

Około pięciu pracowników tygodniowo ginie z powodu upadku podczas pracy. Prawie dwie trzecie wszystkich uszkodzeń ciała jest spowodowanych pośliźnięciami, potknięciami i upadkami z drabinek. Niecała połowa śmiertelnych upadków ma miejsce jeśli wysokość drabiny przekracza 6 metrów, ale zdarzają się również przypadki, w których wystarczają niespełna 2 metry.Takie informacje pochodzą od marki CAT i mają służyć promowaniu dobrych praktyk w pracy.

 

Dlaczego akurat upadki są tak niebezpieczne? Czas reakji przeciętnej osoby to pół sekundy - to tyle samo, ile zajmuje nam postawienie stopy na podporze. Jeśli podpory nie ma, zaczynamy spadać, szybko nabierając prędkości - a więc również pędu. Ciało zatrzymuje się dopiero napotkawszy grunt. Osoba o masie 80 kg spadająca z wysokości 1,8 metra uderza w ziemię tak, jakby ważyła 50 razy więcej.

 

Oto szereg porad, które pomogą zachować bezpieczeństwo w pracy:

-Poruszaj się zawsze przodem do drabiny

-Utrzymuj ciało między brzegami drabiny (bez wychylania się)

-Stosuj zasadę trzypunktowego oparcia

-Nie przenoś ciężarów po drabinie

-Nie więcej niż jedna osoba może używać drabiny w tym samym czasie

-Unikaj ruchów, które mogą wytrącić cię z równowagi

-Zachowaj ostrożnośc wchodząc lub schodząc z drabiny

-Nie stawaj na szczytowym stopniu przenośnej drabiny rozkładanej

-Nie stawaj na żadnym z 3 ostatnich szczebli drabiny prostej

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

Kanał Miłości

 

W latach 1942 - 1952 w rowie o długości 3,2 km znajdującym się w rejonie Love Canal miasta Niagara Falls (stan Nowy Jork) składowano niebezpieczne odpady chemiczne. Początkowo wykop miał stanowić początek planowanego wcześniej kanału. W roku 1953, po wylaniu około 21 000 ton niebezpiecznych substancji firma Hooker Chemical Company zasypała rów.

 

Już w roku 1953 na tym samym terenie zbudowano osiedle mieszkalne i szkołę podstawową. Efekty tak niefortunnego umiejscowienia zabudowań dały się we znaki dopiero parę lat później. W latach 60 ubiegłego wieku zauważono ewidentne oznaki skażenia - i nie chodzi tu jedynie o nieprzyjemny zapach. Ludzie zamieszkujący Love Canal zdecydowanie częściej chorowali na raka. Urodziło się wiele upośledzonych dzieci.

 

Duże opady deszczu w roku 1978 odkryły nienaruszone dotychczas złoże chemikaliów, które utworzyły cuchnące i powodujące oparzenia kałuże na rozległym obszarze miasta.

 

Love Canal wpisano na listę EPA (Environmental Protection Agency, czyli Agencji Ochrony Środowiska), jako pilnie wymagające oczyszczenia. Sprawa stała się przyczynkiem do dyskusji społecznej na temat odpowiedniej dbałości o zdrowie publiczne i składowania niebezpiecznych odpadów. Dopiero w 2004 roku miejsce to zostało usunięte z listy EPA.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

Tama Świętego Franciszka

 

W 1926 roku ukończono budowę tamy Świętego Franciszka. Przedsięwzięcie miało na celu zapewnienie wody dla szybko rosnącej populacji Los Angeles.

 

Nocą 12 marca roku 1928 tama pękła. Woda przepchnęła szczątki konstrukcji 84 km, aż do oceanu. Zgodnie z oficjalnymi informacjami, katastrofa spowodowała śmierć 432 ludzi, ale wraz z nimi zginęła nieznana liczba nielegalnych pracowników z Meksyku, którzy przebywali w tym czasie na terenie powodzi.

 

Tę katastrofę okrzyknięto najbardziej śmiercionośną w XX wieku.

 

Mimo, że pewne elementy konstrukcji dziś budziłyby zastrzeżenia, to nie one były przyczyną wypadku. Inżynierowie źle ocenili aspekty geologiczne miejsca pod budowę tamy: stare zawalisko tworzące naturalne zwężenie w Kanionie San Francisquito było jednocześnie idealnym miejscem na tamę i najgorszym miejscem na jakąkolwiek budowlę.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

Nieskuteczne wały

 

Huragan Katrina uderzył w Nowy Orlean 29 sierpnia 2005 roku, zabijając setki ludzi. Po katastrofie, obiektem uważnych badań stały się wały przeciwpowodziowe. Ich sprawę zbadały ekipy naukowców z Uniwersytetu w Californii, Uniwersytetu w Berkeley oraz z Amerykańskiego Stowarzyszenia Inżynierów Budowlanych. Okazało się, że konstrukcje miały spore błędy konstrukcyjne.

 

Kiedy woda podniosła się powyżej poziomu wałów (przewyższyła je), szybko rozmyły się nie umocnione nasypy po drugiej stronie. To osłabiło ściany wałów. Znaleziono także liczne słabe punkty w miejscach, gdzie poszczególne sekcje infrastruktury przeciwpowodziowej stykały się ze sobą. Spore uszkodzenia znaleziono w miejscach, gdzie konstrukcja była osadzona na podłożu wrażliwym na falę sztormową.

 

Odbudowa wałów przeciwpowodziowych oraz całej reszty miasta sprowokowała dyskusję na temat roli infrastruktury w ochronie przed naturalnymi katastrofami.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

 

Falujący most

 

W roku 1940 podwieszany most Tacoma Narrows nieopodal Waszyngtonu (USA) był trzecią najdłuższą tego rodzaju kostrukcją na świecie. Był wyjątkowy rownież z innych względów: był węższy i głębiej zakotwiczony w dnie rzeki niż jego odpowiedniki w innych miejscach. Niestety konstruktorzy nie wzięli pod uwagę wiatrów, które spowodowały nadmierne kołysanie konstrukcji...

 

Ruchy powietrza wprawiły most w ruch, powodując jego podłużne falowanie. Kiedy jedna z lin nośnych nie wytrzymała, ta fala połączyła się z ruchem skręcającym. Kostrukcja nie wytrzymała i runęła 7 listopada 1940 roku - zaledwie po czterech miesiącach od udostępnienia dla ruchu samochodowego.

 

Tym razem obyło się bez ofiar w ludziach, a przypadek mostu Tacoma Narrows przyczynił się do rozwinięcia nauki o ruchach powietrza wpływających na duże konstrukcje.

© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL