Odrestaurowana koparka z 1913 roku

 

Zanim silniki spalinowe stały się na tyle wydajne i powszechne, by zasilać nimi tak szeroką gamę pojazdów jak współcześnie, ich miejsce zajmowała technologia parowa. Poza lokomotywami, maszynami fabrycznymi czy wczesnymi samochodami, tego rodzaju silniki zasilały również maszyny budowlane - na przykład pewną koparkę, którą odrestaurowano po ponad stu latach.

 

thew automatic shovel co lorain oh 1 a975a1b222fada53a57f4fee7b0c3e4e

Model Type-0 zbudowany przez Thew Automatic Shovel Company powstał w 1913 roku. Zaprojektował go Kapitan Richard Thew, kierujący łodzią na jeziorze Great Lake - ten sam człowiek, któremu przypisuje się skonstruowanie pierwszej na świecie w pełni obrotowej koparki parowej jeszcze w 1895 roku! Type-0 należała na początku XX wieku do modeli kompaktowych, choć dziś z pewnością nie cieszyłaby się już takim mianem. Niemniej koparka posiadała nowoczesne ramię, które nie ulegało tak łatwo awariom jak wcześniejsze projekty. Do niedawna powszechnie sądzono, że ani jeden egzemplarz tej niesamowitej maszyny nie przetrwał do naszych czasów.

 

Bob Kelly, zajmujący się renowacją zabytkowego sprzętu, natknął się na zagrzebany w ziemi szkielet zupełnie przypadkiem. Właśnie skończył pracę nad poprzednim projektem: parową koparką Erie B, kiedy odwiedził go pewien młody człowiek, proponując oględziny następnej maszyny. Okazało się, że to prawdopodobnie ostatni z istniejących jeszcze modeli Type-0, znajdujący się na terenie Kanady. Udało się: właściciele sprzętu sprzedali resztki restauratorowi.

 

Udało się także odzyskać część informacji na temat historii tego konkretnego modelu. W 1913 roku maszynę kupiło miasto Brantford; przy jej pomocy wznoszono gmach lokalnej poczty. Po doprowadzeniu Type-0 do stanu używalności okazało się jednak, że operowanie nim nijak ma się do współczesnych maszyn. Pierwszą rzucającą się w oczy różnicą jest zupełny brak miejsc siedzących, ale to dopiero początek. Do rozpoczęcia pracy należało rozgrzać około 1000 funtów pary wodnej (450 kilogramów), co w zależności od warunków pogodowych mogło zajmować od 45 do 90 minut. Dwóch pracowników musiało bezustannie czuwać nad kołami maszyny, ponieważ ta wyjątkowo łatwo zakopywała się w podłożu - podczas jazdy podkładano pod nią więc drewniane belki. Operator miał w kabinie osobną dźwignię odpowiadającą za każdy ruch ramienia, a także za sprzęgło i wciągarkę. Jedyny pedał służył do hamowania wciągarki.

 

 

Jak mówił Bob Kelly, najtrudniejsze w renowacji tak starych maszyn jest to, że na wszystko trzeba bardzo uważać. Jeśli jakiś element się zepsuje,trzeba go tworzyć zupełnie od podstaw - nie ma już na świecie części zamiennych!

© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL