Firma Power Pusher pokazała niedawno swój najnowszy wynalazek: E-750, czyli elektryczną taczkę. Premiera urządzenia miała miejsce na targach Public Work Expo w Minneapolis.

 

Elektryczna taczka może przewozić ładunki ważące nawet 750 funtów (około 330 kg). Zbudowana jest ze stali nierdzewnej lub plastiku u wysokiej gęstości. Porusza się z prędkością 3 mil na godzinę (około 4,8 km/h) i ma zasięg około 8 kilometrów. Sterowanie urządzeniem odbywa się przy pomocy uchwytu operatora.

 

Perpetuum mobile to maszyna, która wbrew prawom fizyki pracuje w nieskończoność bez zewnętrznego źródła energii. Istnieją dwie jej koncepcje: pierwsza wytwarza nadmiar energii, jest więc doskonałym generatorem. Drugi typ ani nie wytwarza, ani nie wytraca energii - jego entropia pozostaje wciąż taka sama.

 

Od czasu, kiedy tworzymy maszyny usiłujemy zbudować takie "urządzenie doskonałe". "Dziś wiadomo, że ze względu na prawa rządzące wszechświatem na to nie pozwalają." - mówił Donald Simanek, były profesor fizyki na Uniwersytecie Lock Haven w Pensylwanii i założyciel "Muzeum niedziałających urządzeń" - "Natura nie zna przykładów nieskończonego ruchu na poziomie wyższym niż atomowy."

 

Pierwsze i drugie prawo termodynamiki musiałoby zostać pogwałcone, by Perpetuum mobile mogło zaistnieć. Pierwsze mówi, że energia nie może być tworzona, a jedynie zmieniać formy. Drugie natomiast, że układ zamknięty będzie zawsze dążył do stanu jak największej entropii. Im więcej energii zostaje więc zamienione, tym więcej układ jej traci. Wieczna maszyna musiałaby zatem bezustannie tworzyć energię i dodawać ją do układu.

 

Oczywistość tych praw nie powstrzymała ciekawskich przed próbami obejścia "przepisów". Pierwsza udokumentowana próba stworzenia Perpetuum mobile mówi o kole zbudowanym przez indyjskiego twórcę Bhaskarę w XII wieku. Urządzenie miało się obracać bez końca dzięki celowo zachwianej równowadze - w obręczy znajdowały się zbiorniki z rtęcią. Inne stare projekty obejmowały wiatrak z XVI wieku oraz wiele pomysłow pochodzących z VII wieku, jak syfony czy młyny wodne.

 

Nie trzeba wspominać, że na projekcie maszyny doskonałej wielu miało nadzieję zarobić spore ilości pieniędzy. Wielu usiłowało nawet oszustwa. Najsłynniejszym z tych ostatnich stał się niejaki Charles Redheffer. W roku 1812 jego niesamowita maszyna wywołała niemałe poruszenie w Filadelfii i Nowym Jorku, ale dwukrotnie została "zdemaskowana" przez inżynierów. Fałszywy wynalazca ostatecznie zniknął z dużą ilością zarobionych pieniędzy.

 

Urządzenie Redheffera opierało się na założeniu, że ciągły ruch po pochyłej powierzchni może generować równie ciągły ruch poziomy. Maszyna posiadała duże wahadło z poziomym kołem zębatym na końcu. Na kole ustawione były dwie pochylnie z obciążeniem - kiedy ciężarki spadały, wprawiały duże koło w ruch, a ono z kolei poruszało mniejszym. Mniejsze koło miało dodawać energii wahadłu.

 

Podczas inspekcji, dziecko jednego z inżynierów zauważyło, że maszyna nie działa tak, jak twierdził jej twórca. Siła była przekazywana przez małe koło na duże, zamiast odwrotnie. Nie doszło jednak do konfrontacji. Ostatecznie oszukano samego oszusta - inżynierowie wynajęli specjalistę, by zbudował identyczną maszynę i również zasilł ją z ukrytego źródła. Następnie pokazano "działające" Perpetuum mobile Redhefferowi, który zaoferował sporo pieniędzy za zdradzenie tajemnicy jej budowy.

 

Inspektorzy nie wydali Redheffera. Zamiast tego pozwolili, by dokończeniem historii zajęły się media. Później oszust usiłował jeszcze raz wprowadzić widownię w błąd, przeniósłszy się do Nowego Jorku, ale tym razem bez powodzenia.

 

Jak mówi Donald Simek, "Ludzie inwestujący w doskonałą maszynę postrzegają fizykę jako zbiór niezwiązanych ze sobą przepisów, które można zastosować do konkretnych celów. Nie dostrzegają jednak największej siły fizyki: jej logicznej jedności."

 

VII edycja zawodów BIG BAU MASTERS już za niecałe dwa tygodnie! Tymczasem otrzymaliśmy wiadomość, że pula nagród dla uczestników wyniesie tym razem aż 15 tysięcy złotych

 

Chcesz wziąć udział w konkursie i jeszcze się nie zapisałeś? Oto najważniejsze informacje dla uczestników:

 

Do wzięcia udziału w konkurencjach konieczne jest posiadanie uprawnień do prowadzenia koparki i/lub ładowarki w klasie 3. Możliwe jest wzięcie udziału w więcej niż jednej konkurencji. UWAGA! Liczba miejsc jest ograniczona! Zgłoszenia przyjmowane są do 2 września.

 

Co trzeba zrobić, by wziąć udział w konkursie? To proste. Wystarczy zgłosić się przy pomocy formularza - wypełnionego i wysłanego pocztą elektroniczną pod adres info@erobocze.pl lub pocztą tradycyjną pod adres ul. Poniatowskiego 2/13 05-870 Błonie. Można także zarejestrować się telefonicznie, dzwoniąc pod numer +48 609 764 779.

 

Pełny regulamin konkursu dostępny jest tutaj.

 

Od czego zależy spalanie, jak prawidłowo obliczyć ilość paliwa zużytego na jednostkę pracy i ostatecznie - co zrobić, by to zużycie zmniejszyć? Na te pytania odpowiedział RMChciuk w nowym artykule blogu Maszyny Budowlane i Serwis. Zapraszamy do lektury!

 

"Koszt paliwa jest największym składnikiem kosztów eksploatacji maszyn. Użytkownicy prawie zawsze uważają, że ich maszyny spalają za dużo. Takie wnioski rzadko są uzasadnione konkretnym badaniem. Jest to zrozumiałe, bo wprawdzie pomiar zużycia paliwa nie jest zbyt trudny, ale wyciągnięcie prawidłowych wniosków, już tak.

Popatrzmy na informacje podawane przez producentów maszyn o zużyciu paliwa na motogodzinę.

(...)

Systemy księgowe w większości firm nie podają wartości zużytego paliwa na każdą maszynę oddzielnie. O liczbę litrów też nie ma co pytać. Natomiast jeśli system księgowy jest do tego zdolny, to z kolei system eksploatacji nie porównuje tych danych z liczbą przepracowanych motogodzin. O rejestrowaniu warunków pracy, w których to zużycie miało miejsce raczej nie ma co wspominać.

A więc dlaczego uważasz, że trzeba obniżyć spalanie?

Właściciele maszyn podejmują – najczęściej bezskutecznie – różne próby ograniczenia zużycia paliwa. Koszty związane z wprowadzeniem jakiejś metody jeszcze nie stosowanej w firmie są często większe, niż zaobserwowane oszczędności. Oczywiście dostawca kosztownego systemu pomiaru paliwa potrafi udowodnić opłacalność takiej inwestycji. A pomysłodawca kolejnej wersji systemu ścisłego nadzoru pracowników jest przekonany, że teraz nie wypłynie z firmy ani jedna kropla paliwa."

 

Artykuł w pełnej wersji można przeczytać tutaj. Warto!

 

Kolumny i turbiny wiatraków stają się coraz większe. To stwarza wyzwanie dla producentów tych elementów oraz tworzy spore problemy logistyczne.

 

Wiadomo, że im większy generator, tym więcej energii może wprodukować. Im większe skrzydło wiatraka, tym więcej wiatru jest wykorzystane do napędzenia konstrukcji.

 

Aby wiatrak pozostał na miejscu, należy go postawić na odpowiednim podłożu. Projekt musi przewidywać siłę wiatru, która nie może przewrócić wiatraka. Na fundamencie trzeba ustawić w pionie słup, a następnie wywindować na sam jego czubek moduł z generatorem. To ostatnie zadanie wykonuje się przy pomocy żurawia. Szczególny problem podczas montażu sprawiają skrzydła turbiny - w końcu elementy te są zaprojektowane specjalnie, by łapać wiatr. Montowanie ich przy pomocy żurawia należy do jednego z najtrudniejszych zadań.

 

tii group pressemitteilung weltgroesstes monopile 01 768x432

 

W ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci, energetyka wiatrowa rozwinęła się w znacznym stopniu. Wraz z nią postępuje technika produkcji maszyn dostosowanych do montażu kolosalnych wiatraków - mamy już dwustronne dodatki do dźwigów, przeznaczone specjalnie do montażu skrzydeł (Sideways Superlift i MegaWingLift). Doczepia się je do ramion teleskopowych. Mamy też specjalne rozszerzenia gąsienic żurawi samobieżnych oraz specjalistyczny model Grove GTK1100, czyli hydrauliczny żuraw na wyniesieniu.

 

Rozwinęły się także techniki transportowe. Goldhofer, Noteboom czy Tii Group posiadają już rozwiązania pozwalające na bezpieczny transport słupów i skrzydeł. Na przykład w ofercie Noteboom znajdziemy nośniki o nazwie Mega Windmill Transporter (Wielki Transporter Wiatraków) dostosowany do przewożenia nawet ogromnych generatorów o mocy 3 MW. Na przedzie takiego transportu zwykle porusza się adapter montowany na 3 lub 4 osiowym wózku marki Jeep. Z tyłu ładunek podpiera kombinacja typowo zawierająca 7-osiowe, sterowane hydraulicznie i samosterujące wózki NLD.

 

Oto dzieło, będące efektem wspólnych wysiłków techników, inżynierów i projektantów Volvo Trucks. Poza silnikiem Volvo D13 i skrzynią biegów I-Shift Dual Clutch stworzono go całkowicie od podstaw. Stalowy rycerz (Iron Kight) dysponuje mocą 2400 KM i inedawno pobił dwa rekordy prędkości w kategorii ciężarówek.

 

Rekordy pobite przez Iron Knighta to prędkości uzyskane ze startu zatrzymanego na 500 metrach i 1000 metrów. Kierowcą był Boije Ovebrink, kierowca o 30-letnim doświadczeniu, który w swojej karierze bił już podobne rekordy pięć razy. Projekt konstrukcji ciężarówki - wyścigówki to nie tylko potrzeba bicia rekordów. Inżynierowie Volvo Trucks udowodnili, że na silniku i skrzyni biegów instalowanych w seryjnie produkowanych modelach można polegać również w warunkach ekstremalnych.

 

Iron Knight uzyskał średnią prędkość 169 km/h i czas 21,29 sekund na odcinku 1000 metrów, co stanowi nowy rekord świata. Na odcinku 500 metrów statystyki wyglądają równie imponująco - to 131,29 km/h i 13,71 sekund. Rekord na 500 metrów został pobity "przy okazji", na zamkniętym torze testowym w Szwecji. Wyniki próby przeszły autoryzację w Międzynarodowej Federacji Samochodowej.

 

Jak mówił Boije Ovebrink, "To trzeci samochód ciężarowy do bicia rekordów, jakim jeździłem i trudno mi sobie wyobrazić bardziej godnego następcę dla 'The Wild Viking'i 'Mean Green'"

 

John Deere prezentuje nowoczesne maszyny kompaktowe oferujące jeszcze większą produktywność i niezawodność. Nowe ramowe ładowarki z serii G oraz kompaktowe ładowarki gąsienicowe to maszyny, które z pewnością zainteresują zarówno budowlańców, jak farmerów czy osoby zajmujące się pielęgnacją przestrzeni miejskiej.

 

Projekt nowych maszyn uwzględnia uwagi przekazane do John Deere przez użytkowników. Co poszło do przodu? Zwiększono produktywność, widoczność z kabiny, a także uproszczono dostęp serwisowy.

 

"Nigdy nie było większego zapotrzebowania na urządzenia kompaktowe." - mówi Gregg Zupancic, kierownik marketingu produktów w John Deere Construction & Forestry - "Potrzeba maszyn, które minimalizują przestoje i maksymalizują produtktywność, jednocześnie minimalizując koszta pracy."

 

Największym ulepszeniem w dużych ramowych ładowarkach jest przeprojektowany pionowy siłownik, dzięki któremu możemy podnosić wyżej, by sprawniej i szybciej ładować. Bez trudu załadujemy wywrotki czy inne maszyny wymagające wysokiego uniosu.

 

Moc nowych ładowarek jest porównywalna do niewielkich koparko - ładowarek czy koparek gąsienicowych. Zwiększono siłę poruszania łyżki i ramienia. Jednocześnie, dzięki zachowaniu niewielkich rozmiarów, operatorzy mogą bez problemów wykonywać czynności w ciasnych miejscach.

 

Zwiększono maksymalny przepływ w układzie hydraulicznym oraz ogólną moc układu, dzięki czemu użytkownicy mają dostęp do jeszcze szerszej gamy dodatków. Zmiana z jednego narzędzia roboczego na kolejne jest prosta, dzięki zastosowaniu systemu szybkozłączy Quik-Tatch.

 

Serię ulepszeń wprowadzono także do kabiny operatora. Wygodniejsze podejście na miejsce pracy, szczelnie zamykane drzwi czy łatwość ustawienia się w wygodnej pozycji to tylko niektóre z nich. Najlepsza w swojej klasie widoczność jest uzupełniana przez kamerę wsteczną, która przekazuje obraz wprost do dużego monitora w kabinie. Na wyposażeniu opcjonalnym jest również kompletne oświetlenie robocze LED.

 

W nowych maszynach zaimplementowano także system telematyczny WorkSight, kompatybilny z autorskim JDLink, dzięki czemu właściciel może na bieżąco monitorować położenie i parametry maszyny, a także otrzymywać powiadomienia o koniecznych serwisach.

 

Marka Terex ma do zaoferowania sporo rozwiązań służących do budowy dróg. Specjalistyczne kostrukcje służące do kładzenia podłoża drogowego są produkowane już od 1961 roku jako linia Bid-Well.

 

Wśród propozycji znajdziemy urządzenia poświęcone kładzeniu nawierzchni na zwykłych drogach, ale również na mostach czy lotniskach. Nie zabraknie także maszyn teksturujących i służących do renowacji zniszczonych nawierzchni, a także wysoce wyspecjalizowanych, do tworzenia zboczy kanałów lub mostów tymczasowych.

 

Zakres możliwości pojedynczej maszyny nie ogranicza się zwykle do jednego zadania. Przykładowo - urządzenie Bid-Well 6500 może być wykorzystane do kładzenia nawierzchni płaskiej, parabolicznej, koronowanej, podwyższonej czy o przekroju stożkowym. Maszyna posiada autorski system Rota-Vibe, który pomaga w osiągnięciu jednolitej gęstości betonu. System jest również pomocny przy wykańczaniu trudnych przedsięwzięć betonowych, które w normalnych warunkach mogłyby nierównomiernie wysychać.

 

Model 6500 posiada także ulepszoną kontrolę uniesienia i sterowania Hydra-Motion.

 

Marka Bobcat znana z oferowania klientom doskonałej jakości ładowarek prezentuje pojazd z nieco innej półki. Oto 3400XL, którym można przewozić do 6 osób.

 

Pojazd jest przeznaczony do transportu osób i sporej jak na swoje rozmiary ilości sprzętu lub materiałów. Doskonale nadaje się jako środek transportu wewnętrznego, na przykład na sporych rozmiarów placu budowy. 3400 XL rozwija prędkość nawet 65 km/h i cieszy użytkownika sporym momentem obrotowym oraz skrzynią biegów o płynnym przełożeniu.

 

Wśród opcji wyposażenia znajdziemy na przykład zamykaną szczelnie kabinę z klimatyzacją o modułowej budowie. Bez większego problemu można dostosować jej rozmiar i parametry do aktualnych potrzeb. Podobnie jest z przestrzenią ładunkową - tu można uzyskać naprawdę dużo miejsca na wszelkiego rodzaju materiały lub zainstalować system pudełek i segregatorów pomagających utrzymać porządek w narzędziach.

 

Masa 3400 XL to 800 kg, ładowność przestrzeni ładunkowej sięga 567 kg a całkowita ładowność - aż 975 kg.

 

Do prac na dnie dużych zbiorników wodnych wykorzystuje się tamy skrzyniowe. Kiedy trzeba wybudować fundament w miejscu, które zazwyczaj przykrywa woda, urzędzenie tego rodzaju jest niezastąpione.

 

Najpierw wbudowuje się ściany tamy w dno zbiornika. Po uszczelnieniu woda zostaje wypompowana, dzkęki czemu dno jest odkryte. Z punktu widzenia geotechniki montaż tamy jest dość skomplikowany, ponieważ trzeba zaprojektować każdą z uwzględnieniem specyficznych parametrów dna. Nie można dopuścić do przecieków ani zawalenia się struktury do środka.

 

Najczęściej spotkamy tamy skrzyniowe przy produkcji wsporników dla mostów. Prace są trudniejsze o tyle, że obliczenia czynione dla dna zbiornika wodnego są o wiele bardziej skomplikowane niż na lądzie. Trzeba także uważać, by montowane elementy fundamentu nie naruszyły tamy - przeciek może spowodować bardzo przykry wypadek!

 

Po ukończeniu budowy tamę zalewa się znów wodą i usuwa. Podobne konstrukcje są często używane przy naprawach statków, jako forma przenośnego suchego doku.

 

W ciągu ostatnich lat Caterpillar redukował koszty ponoszone na produkcji niektórych maszyn i konsolidował swoje oddziały. Obecnie wzosło zapotrzebowanie na minikoparki, co przekonało władze firmy do postawienia na produkcję maszyn o masie mniejszej niż 3 tony we własnej fabryce. Jednocześnie stanowi to koniec sześcioletniej umowy między Caterpillar a Wacker Neuson.

 

Dotychczas firmy współpracowały przy produkcji minikoparek dla Cat, a maszyny były produkowane w fabryce Wacker Neuson w Austrii. Partnerstwo skończy się w roku 2018 lub 2019 - zależnie od tempa stopniowego wycofywania ostatnich modeli koparek.

 

Tymczasem dział projektowy Caterpillar ma stworzyć i rozpocząć produkcję minikoparek. "Rynek tych maszyn rozszerzył się, a my wierzymy, że koparki zaprojektowane i zmontowane w naszej fabryce zdobędą zaufanie klientów, dealerów i przedsiębiorców." - mówi Korey Coon, kierownik działu małych maszyn w firmie Cat. Jednocześnie dodaje, że Wacker Neuson był zawsze doskonałym partnerem.

 

Jak już wspominaliśmy, modele minikoparek 301.4C, 301.7D, 301.7D CR, 302.2D i 302.4D będą stopniowo wycofywane do połowy roku 2018, natomiast 302.7D CR zostanie najprawdopodobniej wycofany do połowy roku 2019.

 

Cat zapewnia, że będzie kontynuował współpracę z Wacker Neuson w zakresie zapewnienia klientom części zapasowych, serwisu i gwarancji.

 

Zmienić ładowarkę o sterowaniu burtowym w efektywne urządzenie do frezowania? Nic prostszego. Wystarczy sięgnąć po nowe narzędzie robocze dodane do linii Worksite Pro, z serii D. Frezarki te są doskonałe do wykonywania prac związanych z naprawami ulic, dopasowywaniem nierównej powierzchni, wycinaniem rowów przy parkingach lub wykańczaniem pracy po większych maszynach frezujących.

 

W ofercie pojawiły się cztery modele: CP12D, CP18D, CP24D i CP30D. W stosunku do swoich poprzedników z serii C oferują o 10% większą produktywność i możliwości ścinania. Zredukowane opory toczenia również zwiększają możliwości ścinania, a przez to sprawiają, że głębokość ścinania jest łatwiejsza do kontrolowania.

 

Zwiększono masę opisanych modeli, by lepiej trzymały się powierzchni i nie odskakiwały. Amplituda drgań może być ustawiona zależnie od potrzeb, by zapewnić równomierne ścinanie po obu stronach urządzenia.

 

Polepszono także niezawodność urządzeń w serii D, przez dodanie osłon hydrauliki i układu elektrycznego oraz twardych kół i cylindrów z hartowanej stali ustawionych z dala od niebezpiecznych odłamków. Przednia osłona jest otwierana, co pozwala na szybki i bezproblemowy dostęp serwisowy.

 

Wszystkie modele frezarek z serii D można przyczepić przy pomocy systemu Quik-Tatch, który jest integralną częścią wszystkich ładowarek John Deere.

 

Bolid JCB Dieselmax ustanowił i do dziś utrzymuje rekord prędkości wśród pojazdów napędzanych silnikiem wysokoprężnym. Osiągnięcie zawrotnej prędkości 563,418 km/h miało miejsce 23 sierpnia 2016 roku, a więc trochę ponad 10 lat temu.

 

Wszyscy byli bardzo zdziwieni, kiedy Lord Bamford ogłosił oficjalnie swoje plany. Przebudowa skromnego silnika z koparki o mocy 140 KM na wyścigowy motor dysponujący 750 KM to jedno, ale stawanie w szranki o rekord prędkości to już zupełnie inna bajka.

 

Konstrukcja specjalnego silnika i determinacja pracowników JCB stanowiły dowód na doskonałą jakość brytyjskich wyrobów. Na specjalnym torze w Bonneville okazało się, że bolid faktycznie jest najszybszy w swojej klasie. Natomiast marka JCB może z dumą świętować dziesięciolecie swojego osiągnięcia, które obecnie stało się sybolem innowacyjności i ducha rywalizacji.

 

Nowoczesne opony do wózków widłowych są odporne na przebicia, mają dłuższą żywotność i zapewniają większy komfort jazdy dzięki warstwie amortyzującej.

 

Są dostosowane do pracy w każdych warunkach, w jakich można używać wózka widłowego: wewnątrz magazynów, a także na nierównej, betonowej posadzce, powierzchni wybrukowanej, w portach i stoczniach. Tam, gdzie wymagana jest dodatkowa przyczepność oraz tam, gdzie liczy się komfort jazdy.

 

YARDMASTER SDS są wyposażone w system Severe Duty Solid (SDS), który eliminuje przestoje związane z przebiciem opony. Posiadają specjalny, płaski profil zapewniający równomierne zużycie oraz centralnie zamontowany pręt, który stabilizuje bieżnik przy przeciążeniach bocznych. Do wytworzenia tych opon wykorzystano trzy różne mieszanki gumy: pierwsza przedłuża czas życia opony, druga - środkowa - gwarantuje większy komfort jazdy i amortyzację, a trzecia zapewnia stabilność. Specjalnie wykonane zgrubienia z drutu stalowego powodują, że opona bez trudu wytrzymuje przeciążenia przy wysokim momencie obrotowym.

 

Nowoczesne ogumienie jest częścią oferty marki ATG dla wózków widłowych o małym i średnim tonażu. Zgodnie z testami, żywotność opon YARDMASTER będzie od trzech do czterech razy wyższa niż konkurencyjnych produktów, przy zachowaniu niskiej ceny.

Targi Gospodarki Leśnej, Przemysłu Drzewnego i Ochrony Środowiska EKO-LAS zaczynają się 1 września 2016 roku. Jest to doskonała okazja do nawiązania nowych, wartościowych kontaktów. Wiele innowacyjnych rozwiązań związanych z techniką leśną oraz pokrewnymi sektorami zostanie zaprezentowanych właśnie w Janowie Lubelskim.

 

EKO LAS to największe tego rodaju wydarzenie w Europie Środkowo - Wschodniej. W całości jest zorganizowane na terenach leśnych, dzięki czemu prezentowane maszyny można zobaczyć w akcji. Na targach zjawiają się głównie firmy leśne, zainteresowane wymianą doświadczeń, zdobyciem nowych kontaktów i znajomości, a także poznaniem najnowszych trendów wśród maszyn leśnych. Niemniej każdy, kogo interesują naprawdę duże i mocne maszyny znajdzie tu coś dla siebie. By odpowiednio nakierować zwiedzających i wzmocnić rozpoznawalność nowych produktów, każde z innowacyjnych rozwiązań zostanie oznaczone znakiem NOWOŚĆ. Miejsce, gdzie znajdują się prekursorskie innowacje nagrodzone prestiżową nagrodą – Złotym Medalem Międzynarodowych Targów Poznańskich – zostanie zaznaczona na mapach i w materiałach informacyjnych.

 

"Targi EKO-LAS to największe święto dla branży leśnej nie tylko w Polsce, ale i Europie Środkowo-Wschodniej. W historii Targów nawiązane zostały silne relacje, na które cały zespół pracował latami. Poprzednia edycja wydarzenia postawiła wysoko poprzeczkę. Dlatego dołożyliśmy wiele starań, by udało się nam pobić rekordy w każdej kategorii sprzed dwóch lat." – tłumaczy Jakub Patelka, dyrektor projektu.

 

A wśród licznych wystawców zobaczymy takie firmy i marki jak Arcon Polska, Agromet, Buro Handlowe RUDA Sp. z o.o., Sp. k., Hempol, Hifi Filter, Husqvarna, Hylmet, Kampania Leśna, John Deere, Rottne Polska, Komatsu, Profesjonalne Maszyny Leśne, For Tech Serwis, Gremo, Ecolog, AGCO, LKT, Makita, OTL Jarocin, Pewag, Rottne Polska Kopa-Kamiński, Silvapol S.A., S.C. Irum SA, Takma, Teknomet, Twoforest, Wimar i wiele innych.

 

EKO-LAS to miejsce spotkań biznesowych. Czas spędzony na Targach umożliwi nawiązanie kontaktów handlowych oraz poszerzenie wiedzy, dzięki udziałowi w licznych wydarzeniach towarzyszących. Przedstawicieli branży leśnej zainteresowanych przyjazdem na Targi zapraszamy do rejestracji oraz pobierania bezpłatnych zaproszeń na Targi za pomocą serwisu www.mtp24.pl

 

Najważniejsze informacje o Targach:

Ceny biletów
Katalog wystawców
Złote Medale
Nowości
Informator dla zwiedzających
Zgłoś grupę

Więcej informacji na temat Targów oraz programu wydarzeń znaleźć można na www.ekolas.mtp.pl

 

BIG BAU MASTERS to nie tylko konkurencja między operatorami maszyn roboczych. Poza dokładnością i szybkością, najważniejsze jest przestrzeganie przepisów BHP. Punktacja za wykonane zadania zależy najczęściej właśnie od tego, czy zachowany był odpowiedni stopień bezpieczeństwa. Jest to wyrazem celu, jaki przyświeca organizatorom - promowania bezpiecznej pracy maszynami roboczymi.

 

DSC_4308.JPG

 

Zbliżająca się edycja zawodów to już siódma odsłona BIG BAU MASTERS. Poprzednie dobyły się w Kielcach, Nadarzynie i Ostrowcu; tym razem z wirtuozami koparek i ładowarek spotkamy się w Komornikach pod Poznaniem. 10 września, w siedzibie znanej firmy Kiloutou będzie można nie tylko zobaczyć zmagania w konkurencjach na koparce, koparko-ładowarce i ładowarce, ale również poznać nowoczesny sprzęt budowlany i zjeść coś ciepłego.

 

DSC_4297.JPG

 

Wraz z końcem roku zbliża się moment wyłonienia Mistrza wśród operatorów maszyn roboczych. Po ostatniej, czwartej edycji konkursu, Jury sięgnie po klasyfikację generalną i wskaże najlepszego zawodnika. Warto spróbować swoich sił - w BIG BAU MASTERS są nie chodzi jedynie o atrakcyjne nagrody, ale przede wszystkim o ogromny prestiż związany z zajęciem miejsca na podium w ogólnopolskich zawodach. Informacje o zgłoszeniach znajdziecie w tej notce.

 

DSC_4321.JPG

 

Jeszcze nie wiadomo, jak tym razem będą wyglądały konkurencje. Na pewno będą wykonywane na ładowarce, koparce i koparko - ładowarce, o których pisaliśmy już wcześniej. Zawodnicy dowiadują się o przebiegu konkurencji dopiero przed samymi zawodami, a Jury na każdą edycję stawia przed nimi zupełnie nowe wyzwania. Widzieliśmy już, jak przy pomocy maszyn strzelać gole lub rzucać piłką do kosza - jak będzie tym razem? Zobaczymy... Już niedługo, nieopodal Poznania.

 

DSC_4393.JPG

 

 

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

 

Most nad Tay

 

Most łączący Dundee i Wormit w Szkocji zawalił się 28 grudnia 1879 roku. Wraz ze środkową częścią konstrukcji, z dużej wysokości spadł pociąg - zginęło około 75 pasażerów. Tragedia zyskała tak duży rozgłos, że na jej temat powstało parę dzieł literackich - autorami byli między innymi Theodor Fontane czy William Topaz McGonagall.

 

Konstrukcja była bardzo wysoka. Środkowa część mostu - tzw. "wysoka kratownica" oderwała się od reszty, kiedy przejeżdżał przez nią pociąg. Badający przyczyny zdarzenia stwierdzili, że najprawdopodobniej wina leży w niedopatrzeniach ze strony projektanta, który nie wziął pod uwagę działania wiatru. Elementy składające się na najwyżej położoną część miały być zbyt ciężkie by utrzymać się pod naporem wiatru.

 

Co więcej, stwierdzono także, że żeliwne kolumny wspierające 13 najdłuższych przęseł mostu były źle wykonane. Ani wykonawca, ani sam architekt nie odwiedzali odlewni by skontrolować jakość. Niektóre elementy okazały się nie wytrzymywać nacisku 20 ton, podczas, gdy naciski sięgały aż 60 ton!

 

Architekt, sir Thomas Bouch, bronił się, lansując teorię, że katastrofę spowodowało wykolejenie się pociągu. Ta jednak została szybko obalona.

 

Z wody wydobyto szczątki 46 spośród 60 ofiar, a także wiele elementów mostu i pociągu - w tym również lokomotywę. Tę ostatnią nazwano "The Diver" (Nurek). Co bardziej przesądni maszyniści nie chcieli prowadzić maszyny po odbudowanym moście.

 

W Australii odbędą się pierwsze testy systemu wymiany energii między gospodarstwami domowymi. Wszystko ma się opierać na wirtualnej walucie.

 

Nadmiar energii zebranej przy pomocy paneli słonecznych będzie można "odsprzedać" innym. Transakcje będą rejestrowane przez komputery połączone w sieć, na podstawie odczytów z licznika prądu.

 

Australijczycy coraz chętniej sięgają po energię słoneczną. Nic dziwnego - w ciągu roku na odległym kontynencie jest średnio 300 słonecznych dni. Zamiast sprzedawać nadmiar energii zewnętrznej firmie, połączeni siecią mieszkańcy osiedli będą mogli przekazywać ją sobie wzajemnie. Aby przetestować system, w 12 domach w mieście Busselton zainstalowano komputery Raspberry PI, które mają śledzić transakcje opierające się na wirtualnych jednostkach energii. Jeśli wszytstko zadziała jak należy, będzie można zacząć prawdziwy "handel". Próba potrwa dwa miesiące.

 

Program jest inspirowany podobną próbą przeprowadzoną w Brooklynie (tam nazywała się TransActive). Połączono ze sobą 100 budynków i jak na razie wygląda na to, że system może się sprawdzić. Firma odpowiedzialna za wspomnianą próbę planuje kolejne testy w Europie i Afryce.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

 

Szybko, czyli niebezpiecznie

 

Tym razem przeniesiemy się do naszego kraju - a konkretnie do Wrocławia. W roku 1966 budowano tam gmach Wydziału Melioracji Wyższej Szkoły Rolniczej przy Placu Grundwaldzkim. Niestety, konstrukcja zawaliła się jeszcze zanim została ukończona.

 

Katastrofa, w której zginęło dziesięciu ludzi wydarzyła się na skutek pośpiechu. Nie został zachowany techniczny harmonogram robót. Piętra stawiano szybciej, niż postępowały prace murarskie, przez co konstrukcja nie była usztywniona. 22 marca wiatr spowodował jej zawalenie. Pod gruzami zginęli robotnicy i majster budowy.

 

Niedokładność i ewidentne błędy w sztuce budowlanej wynikały z parcia ze strony ówczesnych władz PZPR. Dla nich właśnie najważniejsze było propagandowe znaczenie powstającego budynku. Musiały być widoczne wyraźne efekty pracy robotników.

 

Niedopatrzenia spowodowały śmierć wielu ludzi. Zanim wojsko dotarło do zasypanych, było za późno.

Zgodnie z informacjami podanymi przez portal Futurism, w zeszłym tygodniu podczas przejazdu próbnego samochodem Tesla Model S doszło do wypadku. Wszystko miało miejsce we Francji.

Na szczęście nikt nie ucierpiał. Kierowca relacjonował dziennikowi Sud Ouest, że zanim pojazd stanął w płomieniach, komputer pokładowy wyświetlił odpowiednie ostrzeżenia. Podczas przyspieszania słychać było głośny hałas. Kierowca zdążył zjechać z ulicy i wraz z trzema pasażerami opuścić pojazd. Potem, w ciągu kilku minut samochód doszczętnie spłonął.

Zdaniem właściciela marki Tesla, Elona Musk, nie ma się czym martwić. Statystyka mówi, że w każdej godzinie na terenie USA pali się około 17 samochodów. Co więcej, amerykanie przejeżdżają około 20 milionów mil w przeliczeniu na jeden pożar (zgodnie z danymi Business Insider). Statystyka Tesli to na razie dwa pożary na ponad 100 milionów przejechanych mil (poprzedni miał miejsce w roku 2013).

 

Przyczyny wypadku są obecnie sprawdzane przez francuskie służby we współpracy z Teslą. 

© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL