operator


 

Kolejne wiadomości z frontu przygotowań do eRobocze SHOW! Mecalac Polska i Wilhelm Schaefer (czyli marka Takeuchi) podzieliły się informacją na temat maszyn, jakie pojawią się na stoiskach i placach manewrowych. 

 

Zacznijmy od francuskiej marki - tu będzie można podziwiać i testować:

 

Koparkę kołową 9MWR

Koparkę kołową 11 lub 15 MWR

Koparko-ładowarkę TLB890

Wozidło TA6S

Koparkę gąsienicową 8MCR z niwelatorem

Koparkę gąsienicową 10MCR z głowicą

Ładowarkę obrotową AS750

Mini-ładowarkę MCL 4+

 

Firma Wilhelm Schaefer, dystrybutor marki Takeuchi, udostępni maszynę na konkurs z cyklu Polska Liga Operatorów - będzie to model TB 260 (5,6 t) wyposażony w glowicę wychylno obrotową.

Ponadto, na stoisku będzie można testować następujące modele:

 

TL 8R-2 (ladowarka gasienicowa)

TB 395 W (koparka kolowa)

Koparki gasienicowe:

TB 370

TB 350 R

TB 335 R

TB 230

TB 225

TB 320

TB 216

 

Wszystko to i znacznie więcej będzie można testować i oglądać już 7 i 8 czerwca w Lubieniu Kujawskim na eRobocze SHOW! Wszystkie informacje na temat wydarzenia znajdziecie na dedykowanej stronie internetowej. Czekamy na Was!


 

Mecalac prezentuje w pełni elektryczne sześciotonowe wozidło!

 

Najnowsze wozidło to integralna część elektrycznego zestawu maszyn francuskiej marki Mecalac. W skład zespołu, poza wozidłem, wchodzi obrotowa ładowarka eS1000 oraz kołowa koparka e12. Zestaw trzech elektrycznych maszyn pracujących na placu budowy jest cichy i nie emituje spalin. Słowem – idealne trio do pracy w mieście!

 

Łatwe ładowanie

 

Wozidło eMDX o masie 6 ton zachowuje osiągi analogicznych modeli spalinowych. Akumulator ma pojemność 75 kWh, a wozidło może pracować ponad 8 godzin dziennie na jednym cyklu ładowania. Dzięki szybkiemu ładowaniu baterii, trwającemu zaledwie 4 godziny, rytm pracy na budowie zachowuje płynność, a maszyna jest właściwie w pełni dyspozycyjna przez cały czas.

 

Co bardzo istotne z punktu widzenia logistyki, eMDX można ładować standardową ładowarką samochodową typu 2 – taka możliwość bardzo przyda się w miastach, gdzie bez problemu odnajdziemy punkt ładowania. Alternatywnie można skorzystać z przemysłowego gniazda pięciopinowego.

 

Projekt eMDX jest oparty o znany model wozidła Mecalac 6MDX. Pod wieloma względami przewyższa jednak swojego protoplastę, biorąc pod uwagę choćby przyspieszenie czy zwrotność, nawet w trudnym terenie o dużych nachyleniach.

 

Zachowano tu oczywiście wszystkie wymiary i funkcje bezpieczeństwa, a ponadto wyposażono maszynę w dodatkowe zabezpieczenia z operatorem w centrum uwagi. Wykonano nawet serię testów uderzeniowych i zderzeniowych dla eMDX, by upewnić się, że kabina wytrzyma wszelkie niebezpieczeństwa czyhające na placu budowy!

 

Poza oczywistymi elemetami bezpieczeństwa takimi jak łatwość dostępu do kabiny czy widoczność z perspektywy operatora, eMDX posiada też system wykrywania przeszkód z przodu.

 

Maszyna posiada dwa silniki elektryczne – jeden na potrzeby jazdy, drugi do obsługi wywrotki. Przestrzeń ładunkowa ma pojemność 3085 litrów. Maksymalna prędkość jazdy to 25 kilometrów nagodzinę.

 

Ten oraz wiele więcej artykułów na temat nowości w świecie maszyn budowlanych, a także teksty branżowe i ciekawostki maszynowe znajdziecie w czasopiśmie Robocze NEWS! Zachęcamy do prenumerowania w wersji papierowej lub cyfrowej!


 

Centralne Targi Maszyn, Urządzeń i Sprzętu Roboczego eRobocze SHOW to wydarzenie skupiające całą branżę budowlaną w jednym miejscu. Jak wiadomo, budowlanka to bardzo szerokie pojęcie, w którym mieści się szereg specjalizacji. Jedną z nich jest brukarstwo, które będzie szeroko reprezentowane przez firmy oferujące ciekawe maszyny, osprzęty i rozwiązania służące właśnie do układania kostki i innych podobnych nawierzchni.

 

Wśród wystawców oferujących sprzęty brukarskie znajdziemy:

 

AP MC
Aries Power
BP Solutions
BRUKBUD (Batmatic)
Inter Import Export
Leica Geosystems
Probst
Reper Store
SITECH Polska
Serafin Maszyny
Swepac Polska

 

Zajrzyjcie na strony firm by dowiedzieć się więcej na temat ich ofert!

 

Samych wystawców związanych z brukarstwem jest sporo, a to zaledwie ułamek wszystkich, którzy zjawią się na eRobocze SHOW. Warto zapoznać się z listą wystawców i harmonogramem pokazów by dobrze zaplanować pobyt na eRobocze SHOW i niczego nie przegapić!

 

PBRO0168PBRO9913

 

Pamiętajcie: Lubień Kujawski, 7 i 8 czerwca 2024, eRobocze SHOW. Czekamy na Was!


 

Szacuje się, że 70 proc. budynków w Ukrainie zawiera azbest. Rosyjskie bombardowania powodują uwalnianie milionów ton azbestu, tworzącego sterty skażonego gruzu. Ryzyko związane z azbestem jest zredukowane o ile jest związany klejem czy cementem, ale po rozkruszeniu spoiwa niebezpieczeństwo znacząco rośnie. WHO ostrzega, że azbest jest silnym kancerogenem i może powodować poważne choroby dróg oddechowych.

 

– Kiedy bomba zamienia cały budynek w rumowisko, beton jest rozkruszany. Wszystko, od azbestu aż po stare poduszki z kanapy zostaje ze sobą zmieszane – tłumaczy profesor Matti Kuittinen, ekspert architektury z Uniwersytetu Aalto w Finlandii.

 

Coraz więcej firm zajmuje się recyklingiem rumowisk na Ukrainie, a azbest stopniowo staje się coraz większym zmartwieniem zarówno dla ludności cywilnej jak dla lokalnych władz. Co więcej, to nie jedyna niebezpieczna substancja, jaką można znaleźć w gruzach. Chemikalia uwolnione z rosyjskich pocisków dostały się do powietrza, gleby i wody na terenie całego atakowanego obszaru Ukrainy.

 

– Ukraina była wykorzystywana jako miejsce składowania azbestu przez całe dziesięciolecia. Czasami w dosłownym tego słowa znaczeniu, kiedy inne kraje Europy eksportowały tu azbest po wdrożeniu zakazów – podkreśla David Hodgkin z Miyamoto International, organizacji zajmującej się inżynierią budowlaną i zarządzaniem po klęskach żywiołowych.

 

Azbest był powszechnie wykorzystywany w ukraińskich konstrukcjach dachowych, w cemencie i spoiwach. W 2011 roku podjęto pierwsze kroki w stronę zakazu wykorzystywania niebezpiecznej substancji, ale te spotkały się z dużym oporem. Całkowity zakaz stosowania azbestu wprowadzono dopiero w 2022 roku. Duże objętości importu azbestu w Ukrainie były ściśle powiązane z wpływem Rosji, podczas gdy na terenie UE zakazano jego stosowania już w 2005.

 

Podczas gdy na terenie UE recykling azbestu jest zakazany, substancję tę można wyekstrahować ze zmieszanego materiału. Takie działania powoli stają się okazją dla wyspecjalizowanych firm, takich jak Neo-Eco Ukraine. Przedsiębiorstwo prowadzi projekty recyklingu na terenie Hostomela, miasta położonego na północ od Kijowa. Większość zespołu pochodzi z Ukrainy.

 

Projekt stworzył 20 miejsc pracy na trzy miesiące. Co więcej, w ten sposób zrecyklingowano i wykorzystano aż 7150 m³ gruzu, który w przeciwnym wypadku trafiłby na składowiska.

 

Firma stara się też działać zapobiegawczo, usuwając azbest jeszcze przed rozbiórką. To sprawia, że budynek jest rozbierany wolniej i nieco większym kosztem, ale po „odsianiu“ azbestu materiał recyklingowany spełnia unijne normy.

 

To jeden z tekstów, które ukazały się w najnowszym wydaniu Robocze NEWS. Jeśli chcez wiedzieć więcej na temat branży, a także najnowszych modeli maszyn, działania polskich firm budowlanych i nie tylko - prenumeruj Robocze NEWS w formie papierowej lub cyfrowej!

 

Źródło i fot.: www.neo-eco.com.ua


 

Najnowsze wieści z frontu robót: na eRobocze SHOW będzie można testować koparkę kołową HIDROMEK HMK150WR, a to dzięki firmie Waryński Trade.

 

Maszyna należy do rodziny modelowej H4 i cechuje się doskonałą wydajnością pracy. Dzięki kompaktowym wymiarom doskonale sprawdzi się w pracy w ograniczonych przestrzeniach - najlepiej w miastach, choć równie dobrze poradzi sobie na niewyrównanym gruncie. 

 

Koparkę zasila 140 konny, czterocylindrowy silnik z bezpośrednim wtryskiem, generujący 550 Nm momentu obrotowego. Spełnia przy tym wymogi normy emisji spalin Stage V. 

 

W kabinie znajdziemy sporo przestrzeni, amortyzację, chłodzony schowek, uchwyty na termos lub szklankę, a także wydajną klimatyzację - a ta może się przydać, bo na eRobocze SHOW pogoda jest zwykle doskonała!

 

Operatorzy będą mogli się też zapoznać z systemem sterowania OPERA, wspierającym codzienność w pracy z koparką. Dzięki niemu można uzyskać lepsze wyniki spalania, zabezpieczyć maszynę przed kradzieżą, czy włączyć ogrzewanie przed rozpoczęciem pracy. OPERA zabezpiecza też koparkę przed przegrzewaniem oraz wykrywa błędy działania.

 

Głębokość maksymalna kopania to w przypadku HMK150WR 2,44 metra. Maszyna ma szerokość nieznacznie przekraczającą 2,5 metra.

 

Poza koparką HMK150WR na ekspozycji przy stoisku dystrybutora zobaczymy także koparko ładowarkę na gąsienicach HIDROMEK HMK62T oraz koparko ładowarkę HMK102S SUPRA.

 

Warto odwiedzić stoisko Waryński Trade już 7 i 8 czerwca, w Lubieniu Kujawskim, na Centralnym eRobocze SHOW! Wszystkie istotne informacje znajdziecie na dedykowanej stronie internetowej. Czekamy na Was!


 

Odpowiednie sortowanie materiału jest kluczem do sukcesu w wielu branżach. Czy to w kopalni, podczas prac ziemnych, czy przy urządzaniu zieleni, przyda się odpowiedni osprzęt do kruszenia, przesiewania i manipulacji. Markowe osprzęty włoskiej produkcji właśnie do takich zadań będzie można zobaczyć przy stoisku MB Crusher na eRobocze SHOW w Lubieniu Kujawskim!

 

MB Crusher to włoska firma znana na całym świecie, z fabryką położoną w Fara Vincentino. Obecnie osprzęty: łyżki przesiewające, kruszące, rozdrabniająco przesiewające, a także głowice frezujące i chwytaki do sortowania są sprzedawane przez sieć 230 dystrybutorów w ponad 150 krajach!

 

Na potrzeby każdego zadania znajdzie się tu odpowiednie rozwiązanie. Osprzęty są dostosowane do pracy z szeroką gamą maszyn, od minikoparek i ładowarek, aż po największe maszyny o masie ponad 70 ton.

 

img 1

Wszystkie osprzęty są produkowane z certyfikowanych materiałów. Posiadają optymalną geometrię usprawniającą pracę, a konserwacja nie sprawia kłopotu. W wymagających tego urządzeniach MB Crusher (takich jak łyżki kruszące) zastosowano chłodzenie hydrauliczne AAA+, wydłużające okres eksploatacji i chroniące maszynę. Dodatkowo, zestaw urządzeń kontrolnych redukuje wibracje na ramieniu maszyny.

 

Ochrona maszyny i osprzętu przed uszkodzeniami podczas pracy to standard dla MB Crusher. W głowicach frezujących instalowane są urządzenia do redukcji temperatury oleju koparki, a także system NO TORSION redukujący naprężenia poprzeczne ramienia. Dodatkową ochronę zapewniają płyty pokrywające korpus centralny. Wszystko to oczywiście bez poświęcania wydajności: system POWER BOOST zwiększa moc głowicy urabiającej, a urządzenie nadaje się do pracy w pełnym zanurzeniu.

 

W superlatywach na temat osprzętów MB Crusher wypowiadają się sami użytkownicy, których relacje można znaleźć na polskiej stronie dystrybutora. Warto wspomnieć na przykład o przypadku firmy Timberline Tree Service Inc., amerykańskiej firmy zajmującej się pielęgnacją zieleni, która mogła wydłużyć prace na dni deszczowe dzięki zastosowaniu łyżki przesiewającej MB-S18. Sekretem pracy z mokrą gliną było wprowadzenie do osprzętu fragmentów skał, które rozdrabniają urobek. W ten sposób udało się jedną koparką i osprzętem oddzielić od gliny korę i przesiać materiał.

 

Gamę urządzeń MB Crusher będzie można zobaczyć na stoisku firmy już niebawem, 7 i 8 czerwca 2024, w Lubieniu Kujawskim na Centralnych Targach Maszyn, Urządzeń i Sprzętu Roboczego eRobocze SHOW! Wszystkie informacje o wydarzeniu znajdziecie na dedykowanej stronie internetowej. Czekamy na Was!


 

W wiosennym numerze Robocze NEWS nie mogło zabraknąć artykułu autorstwa mecenasa Łukasza Bąka, specjalisty w zakresie doradztwa prawnego dla firm.

Historia dotyczy niewielkiej firmy budowlanej pracującej na dużym kontrakcie drogowym, realizującej wycinkowy i początkowy zakres inwestycji, konkretnie prace ziemne. Roboty zlecił mniejszej firmie generalny wykonawca, który odpowiadał wobec inwestora za całość przedsięwzięcia. Nasz podwykonawca był w tym układzie niewielkim, pobocznymuczestnikiem, także z powodu wartości jego zamówienia oraz z tego powodu, że z natury rzeczy współpraca z nim to był zaledwie początek całej inwestycji.

 

Do umowy dołączono ogólne warunki, czyli swoisty regulamin. Zgodnie z postanowieniami regulaminu, rozliczenie wynagrodzenia miało następować etapowo, po częściowych odbiorachprac. Podwykonawca wystawiał fakturę na podstawie protokołu sporządzonego przez generalnego wykonawcę, nie otrzymywał jednak całości zafakturowanej kwoty.

 

Umowa przewidywała zabezpieczenie finansowe zapewniające generalnemu wykonawcy możliwość pokrycia ewentualnych szkód, kosztów poprawek, napraw i innych wydatków zawinionych przez podwykonawcę, ze środków tego mniejszego partnera. Dlatego pula pieniędzy wypłacona podwykonawcy sięgała 90 proc. wynagrodzenia. Z każdej kolejnej faktury generalny wykonawca zatrzymywał resztę, tzw. kaucję, na poczet potencjalnych roszczeń.

 

Innymi słowy, brakujące 10 proc. miało być wypłacone w przyszłości, ale uwaga – także nie jednorazowo. Zwrot kaucji był dwuetapowy, ponieważ pierwsza zapłata (5 proc.) miała nastąpić po końcowej akceptacji całości prac objętych umową podwykonawczą, a druga zapłata dopiero po upływie terminu gwarancji.

 

Spór pojawił się, gdy podwykonawca zgłosił żądanie zapłaty tej pierwszej połowy zabezpieczenia. Podwykonawca, po jakimś czasie od zakończenia współpracy, skontaktował się z działem finansowym kontrahenta, chcąc upomnieć się o zaległe wynagrodzenie. Wiedział, że okres gwarancji jeszcze nie minął, ale liczył na odzyskanie przynajmniej pięciu procent swoich pieniędzy.

 

Osoba obsługująca rozliczenie zabezpieczeń w biurze generalnego wykonawcy, aby ustalić terminy zapłaty, sięgnęła po treść umowy, w szczególności wspomniane na wstępie ogólne warunki. Podwykonawcę ogarnęło zdziwienie, kiedy dowiedział się, jak długo jeszcze poczeka na zapłatę. Otóż w umowie zapisano, że pierwsza połowa zabezpieczenia będzie zwolniona po całkowitym odbiorze przez inwestora całości umowy, którą zawarł z generalnym wykonawcą. Innymi słowy, podwykonawca miał dostać swoje pieniądze dopiero wtedy, gdy jego kontrahent wybuduje całość drogi.

 

Na te zapisy powołał się pracownik generalnego wykonawcy odmawiając prośbie rozmówcy. Dodajmy, że rozmowa telefoniczna odbyła się jeszcze w trakcie budowy całego przedsięwzięcia, a przewidywany termin jego finalizacji sięgał kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu miesięcy po tym, jak podwykonawca zakończył już swoją partię prac.

 

W omawianej sprawie mieliśmy do czynienia z niewielką sumą pieniężną, o ile się nie mylę, sięgającą zaledwie dziesięciu tysięcy złotych. Nie była to zatem kwota, o którą podwykonawca zamierzałby kruszyć kopię, choć zauważmy, że pewne argumenty po jego stronie występowały.

 

Problem sprowadza się do tego, że zwolnienie pierwszej części kaucji następowało z powodów od podwykonawcy całkowicie niezależnych i nie mających niczego wspólnego z tym, za co on na budowie odpowiadał. Jak się wszyscy domyślamy, inwestycja obejmowała przecież cały szereg innych robót, etapów, odcinków wykonywanych przez kolejne miesiące, w tym przez kolejnych podwykonawców. Każdy z tych obszarów składał się na ogromne przedsięwzięcie i mógł być przeszkodą do końcowego odbioru inwestycji, a zatem mógł wpłynąć na to, kiedy bohater naszego artykułu zobaczy swoje środki.

 

Podwykonawca był skazany na oczekiwanie, aż z budowy zostaną usunięte usterki lub zrealizowane poprawki niezwiązane z jego obszarem działania i aż efekt budowy w całości zadowoli inwestora. W tych warunkach nie miał żadnych faktycznych i prawnych narzędzi na ochronę przed nadmierną zwłoką w rozliczeniu, bowiem nie mógł wpłynąć na to, jak inni wykonają swoje zobowiązania i nie uczestniczył nawet w ich odbiorach.

 

Pamiętajmy także, że generalny wykonawca opłacał kolejne faktury swojego mniejszego kontrahenta w oparciu o bieżącą analizę jakości jego prac. Tamtych pieniędzy nie przekazywano bezwarunkowo, bo przecież następowało to po sporządzeniu i podpisaniu częściowych protokołów. Nie wykluczam zresztą, choć tego nie wiem, że podpisywał je także inspektor nadzoru inwestorskiego. Innymi słowy, podwykonawca nie dostawał kolejnych transz na tzw. piękne oczy, ale za rzeczywiście wykonane usługi, których jakość potwierdził zamawiający.

 

Ten układ, uwierzytelniony kwalifikacjami i świadomością generalnego wykonawcy, dodatkowo podważał sens wielomiesięcznego oczekiwania na dopłatę. Jak widać, podwykonawca miał w tym sporze swoje racje. Problem z powyższymi argumentami i zastrzeżeniami jest taki, iż nakłonienie generalnego wykonawcy do ich uwzględnienia graniczyło z cudem. Ten bowiem, jak wspomniałem wcześniej, miał przed sobą jasny tekst umowy podpisanej przez obydwie strony, będące wszakże przedsiębiorcami. Ustalenie, że jakiś zapis umowny jest nieważny albo stanowi nadużycie prawa silniejszego kontrahenta w obrocie gospodarczym to oczywiście sprawa dla sądu, skądinąd wcale nieoczywista, wymagająca przeprowadzenia skomplikowanego procesu.

 

W naszej historii nie opłacało się sięgać po tak daleko idące konsekwencje, których efekt poznalibyśmy po latach. Należy z niej jednak wyciągnąć wnioski i nauczyć się czegoś o sposobie zawierania umów podwykonawczych. Zakładam, że podwykonawca nie doczytał dokumentów przed podpisaniem i nie zadał sobie trudu wynegocjowania zmian, które ochroniłyby go przed długim oczekiwaniem na zapłatę. Zachęcam czytelników, aby nie popełniali takich błędów.

 

Ten oraz inne artykuły branżowe ze świata budowlanki, a także nowości technologiczne i najświeższe wiadomości budowlane z kraju i świata znajdziecie na łamach Robocze NEWS! Zachęcamy do prenumerowania czasopisma w wersji papierowej lub cyfrowej!

 

Autor: mec. Łukasz Bąk 


Wspólne dobro

 

Drzewa to nie tylko przeszkody na drodze projektanta, inwestora i łyżki koparki. Kiedy pracujemy w ich pobliżu, pamiętajmy o istotnej roli jaką odgrywają w utrzymywaniu przyjaznego mikroklimatu miejskiego. Badania dowodzą, że miejska zieleń – ta „duża“, nie trawniki i klomby – znacząco wpływa na temperaturę powietrza, przynosząc ulgę w upały. Służy także naszym płucom, oczyszczając powietrze i tworzą przyjemniejszy dla oka, kojący krajobraz.

 

Równie istotną kwestią jest bezpieczeństwo. Uszkodzone drzewo choruje, a jego gałęzie i pień mogą wysychać. W konsekwencji struktura rośliny jest osłabiona, i łatwiej o spadające gałęzie i bardzo niebezpieczne przewrócenie przy silnych wiatrach. Dlatego warto, nawet drobnymi i pozornie nieznaczącymi zachowaniami, starać się chronić je przed niepotrzebnymi uszkodzeniami. Ale jak może to zrobić pracownik budowy? O zdanie spytaliśmy Martyny Krawczyk, arborystki, właścicielki firmy W Koronie, na co dzień zajmującej się pielęgnacją zieleni w najróżniejszej formie – od miejskich zadrzewień, po tereny zabytkowe.

 

- Bardzo źle na drzewa wpływa zagęszczanie gruntu, ponieważ ogranicza możliwość wchłaniania wody i składników odżywczych przez korzenie. Dlatego powinno się w miarę możliwości ograniczyć składowanie ciężkich materiałów w obrębie SOD. Jeśli już zachodzi taka potrzeba, można pomyśleć o ułożeniu ciężarów na przykład na paletach – w ten sposób zagęszczenie będzie punktowe – tłumaczy Martyna Krawczyk.

 

Równie szkodliwe dla drzew, choć wydaje się to nieprawdopodobne, jest nadkładanie ziemi w obszarze SOD. Na przykład, jeśli dołożymy 2 dodatkowe centymetry ziemi dookoła buka, to wystarczy by spowodować problemy z pobieraniem wody. Dodatkowe 10 centymetrów zabije większość drzew. Parkowanie maszyn w obrysie korony również negatywnie wpłynie na życie korzeni, a poza tym poruszanie się ciężkim sprzętem w pobliżu pnia i niższych gałęzi zwiększa ryzyko uszkodzeń. A to, podobnie jak rany na ludzkim ciele, prowadzi do infekcji i w konsekwencji zamierania drzew.

 

Jak mówi Krawczyk, kiedy już dojdzie do złamania gałęzi, najlepiej od razu je przyciąć. To ograniczy powierzchnię, przez którą grzyby mogą zainfekować drzewo. To samo dotyczy korzeni: jeśli już jakiś zostanie złamany, to trzeba go uciąć „na równo“ – mówiła Martyna Krawczyk. – W sytuacji, w której na przykład kopiemy rów i odsłonięcie części korzeni jest konieczne, można je okryć wilgotną włókniną. W ten sposób na jakiś czas zabezpieczymy je przed wyschnięciem – wyjaśnia arborystka.

 

Dziś, w dobie dbałości o ochronę przyrody, coraz więcej miast wydaje wewnętrzne rozporządzenia nakładające dodatkowe kary za nieuzasadnione niszczenie drzew. Są wśród nich Warszawa, Wrocław, Tarnowskie Góry, Bielsko Biała i Tychy. Pozostaje mnieć nadzieję, że świadomość rosnącego zainteresowania utrzymaniem drzew w dobrym stanie zwróci uwagę inwestorów i sytuacja się poprawi.

 

Nieskomplikowana praktyka

 

Ochrona przyrody na placu budowy może się wydawać uciążliwa, kiedy wszyscy mają na głowach mnóstwo rzeczy do zrobienia i bardziej martwią się o bezpieczeństwo własne i kolegów z zespołu. Ale w rzeczywistości rzecz jest bardzo prosta.

 

Wyznaczenie SOD w terenie to jednorazowy zabieg, który konkretne fragmenty terenu wyłącza z ruchu maszyn i składowania materiałów. Jak powinien być wyznaczony i zabezpieczony SOD – opisujemy w ramce.

 

W sytuacji w której wyznaczenie SOD jest niemożliwe, można zabezpieczyć pień drzewa przed uszkodzeniami i wyznaczyć ścieżki dla pracowników pieszych oraz maszyn w taki sposób, by jak najmniej wpływały na system korzeniowy rośliny. Takie tymczasowe ciągi komunikacyjne biegnące przez strefę korzeniową można na przykład wyłożyć deskami lub wysypać naturalnym, gruboziarnistym kruszywem. Doskonałe będą też płyty drogowe, jeśli przewidywane obciążenia są znaczne.

 

Nie powinno się też wprowadzać zanieczyszczeń ani zmian w wierzchniej warstwie gleby, w obrębie systemu korzeniowego.

 

Spory problem powstaje w przypadku, w którym w obrębie systemu korzeniowego, trzeba wykonać wykop. Jednym z rozwiązań jest wykop wykonywany ręcznie, co pozwala na ominięcie korzeni i pozostawienie ich „w powietrzu“ do momentu zasypania wykopu. Okryte w ten sposób fragmenty rośliny warto wtedy na czas prac okryć wilgotnym materiałem.

 

Wykonanie wykopu metodą mechaniczną, na przykład z wykorzystaniem koparki, powoduje w oczywisty sposób zniszczenie korzeni i może prowadzić do licznych problemów. Jeśli to konieczne, to wykop taki nie powinien być prowadzony w pobliżu pnia – fachowcy podają odległość minimalną równą trzykrotności obwodu pnia, ale nie mniej niż dwa metry. Trzeba przy tym pamiętać, że zniszczenie korzeni może powodować obumieranie drzewa, a wykop zbyt blisko pnia – utratę stabilności. Problemy te nie muszą objawić się od razu, czasami dają o sobie znać lata po zakończeniu prac.

 

Dobrym rozwiązaniem jest zastosowanie technologii bezwykopowej, która – szczególnie w miastach – zyskuje na popularności. Pamiętając, że korzenie drzew najczęściej występują na głębokości 40 centymetrów pod poziomem gruntu, można w ten sposób wykonać pracę całkowicie bez ingerencji w korzenie. Warunkiem jest usytuowanie komory startowej lub punktu zagłębienia przecisku poza strefą ochrony korzeni.

 

To jedynie fragment pełnego tekstu, który pojawił się w najnowszym numerze Robocze NEWS. Zachęcamy do prenumerowania czasopisma - w środku znajdziecie znacznie więcej branżowych artykułów na ciekawe tematy, nowości ze świata maszyn budowlanych i najświeższe wiadomości z prosto placów budowy.


 

Zgodnie z opinią rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Anthonego Collinsa, przepisy unijne nie zezwalają na udział wykonawców spoza UE w przetargach na terenie krajów członkowskich.

 

Jeśli słowa Collinsa okażą się prawnie uzasadnione, nasz rynek budowlany może czekać niemałe zawirowanie. Firmy z Chin, Kazachstanu czy Turcji nie mogłyby bowiem wykonywać projektów na terenie Polski. Przykładowo, firma Stecol z Chin zajmuje się obecnie budową odcinków dróg szybkiego ruchu, w tym autostrady A2 w pobliżu Siedlc i S6 koło Słupska. Łączna wartość zleceń drogowych tej firmy w Polsce wynosi 3,6 miliarda złotych. Kolejna chińska firma Aldesa Constructions realizuje cztery kontrakty drogowe, w tym odcinek S7 koło Płońska i S19 koło Krosna.

 

Kolin İnşaat z Turcji posiada obecnie dwa zlecenia drogowe na terenie wschodniej Polski, o wartości około 1,5 miliarda złoych. Parę przetargów wygrały też firmy z Kazachstanu. Gdyby firmom spoza UE uniemożliwić start w przetargach, koszta realizacji przedsięwzięć znacznie by wzrosły, co z kolei spowodowałoby zmniejszenie liczby inwestycji.

 

Polscy wykonawcy zauważają problem z wykonawcami spoza UE, którzy przjemują lokalne projekty.

 

- Zauważamy w ostatnim czasie na polskim rynku kilkanaście firm spoza Unii Europejskiej czy NATO, które nie posiadają tu żadnych zasobów czy historii realizacyjnej – mówił na łamach wnp.pl Maciej Olek, członek zarządu Budimeksu. Paweł Bruger z Mirbudu zwracał też uwagę na zaniżone ceny w przetargach do których podchodzą tacy wykonazwy, a następnie problemy z realizacją kontraktów.

 

Najkorzystniejsze oferty w pięciu na dwadzieścia jeden przetargów na autostrady i drogi ekspresowe złożyły firmy spoza Unii Europejskiej – to w samym 2023 roku. Obecnie 19 kontraktów na drogi o długości 283 kilometrów wykonują podmioty spoza UE. To 16 proc. liczby obecnych kontraktów. Jak wynika z informacji podanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, cztery kontrakty realizowane są przez Aldesa Construcciones Polska wraz z Aldesa Construcciones z Hiszpanii. Właścicielem Aldesa Construcciones jest Grupo Aldesa, której z kolei 75 proc. udziałów należy do China Railway Construction Corporation z siedzibą w Pekinie.

 

- Firmy z Kazachstanu, Turcji i Chin bez zaplecza i historii w Polsce startują w przetargach drogowych i częściowo kolejowych – także wygrywają te przetargi, często po cenach poniżej progu opłacalności. Polskie firmy, a więc firmy funkcjonujące w obszarze gospodarczym UE, mają o wiele trudniejszy dostęp na rynkach innych krajów unijnych jak Czechy, Słowacja czy Niemcy niż firmy spoza UE do rynku polskiego. To jest nielogiczne i szkodliwe dla polskiego rynku inwestycji i polskich firm funkcjonujących tutaj od lat niezależnie od koniunktury – mówił Maciej Olek, członek zarządu Budimeksu.

 

Zdaniem Macieja Olka, uczciwe zasady na rynku przetargowym polegają na tym, że uwzględniane są wszystkie uwarunkowania i aspekty funkcjonowania firm na rynku, z zasadą wzajemności. Polskie firmy nie konkurują o kontrakty na rynku Chińskim czy Tureckim: pokonanie barier wejścia jest niewykonalne. Zdaniem specjalisty, kryteria dostępu do przetargu powinny uwzględniać referencje, ale także realny dostęp wykonawczy i sprzętowy w danym kraju, z uwzględnieniem uprawnień, języka oraz doświadczeń w realizacji inwestycji w lokalnym otoczeniu prawnym i technicznym.

 

Wojciech Trojanowski, członek zarządu firmy Strabag sugeruje, że certyfikacja generalnych podmiotów mogłaby pomóc w zrównoważeniu sytuacji. To, zdaniem Trojanowskiego, uprościłoby proces przetargowy i pozwoli na wyeliminowanie nieuczciwych wykonawców i ograniczy składanie ofert z rażąco niskimi cenami.

 

- Wykonawcom pozwoliłaby na ograniczenie kosztów oraz skrócenie czasu niezbędnego na przygotowanie oferty. Zamawiający zaś otrzymałby narzędzie usprawniające proces weryfikacji wykonawcy w postępowaniu. Należy tu dodać, że takie procedury nie ograniczają konkurencji; co więcej tego typu działania są przewidziane w prawie UE, które daje możliwość przeprowadzenia certyfikacji podmiotów podejmujących się realizacji inwestycji infrastrukturalnych – mówił członek zarządu Strabag.

 

 

Żródło: wnp.pl, gazetaprawna.pl, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad

Fot.: Jamar Penny (unsplash)


 

Znamy już harmonogram pokazów maszynowych, które odbędą się na najbliższej edycji eRobocze SHOW w Lubieniu Kujawskim! Wśród nich znajdą się też trzy pokazy specjalne z cyklu eRobocze ARENA...

 

Cały spis pokazów wraz z godzinami możecie znaleźć na stronie wydarzenia. Pamiętajcie, że to nie wszystkie atrakcje, jakie czekają na Was na miejscu! Poza oglądaniem maszyn w pracy na żywo można je będzie testować i brać udział w konkursach, nie wspominając już o mnóstwie innych ciekawych propozycjach...

 

Pamiętajcie - 7 i 8 czerwca, Lubień Kujawski, eRobocze SHOW. Wszystkie istotne informacje znajdziecie na stronie internetowej wydarzenia. Czekamy na Was!

Strona 1 z 230
© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL