Makita wprowadza do swoich narzędzi unowocześniony system antywibracyjny SJS II. Technologia opiera się na wykorzystaniu specjalnej przekładni i resoru.

 

Z SJS II spotkamy się w szlifierkach kątowych. Korzyści? Wygodniejsza praca, ale również przedłużone życie szlifierki przez ochronę przekładni.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury.
Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

 

Tragedia w Bangladeszu

 

Katastrofa uznawana za największą w czasach współczesnych miała mniejsce w Szabharze, w Dhace (Bangladesz). Rok 2013 przyniósł tragiczne wydarzenie o naprawdę
ogromnych wymiarach: pod gruzami zawalonego budynku zginęło 1127 osób, około 2500 zostało rannych.

 

Wewnątrz ośmiokondygnacyjnego budynku mieściło się kilka fabryk, bank i sklepy. Był 24 kwietnia, kiedy konstrukcja zaczęła się walić. W środku przebywały głównie
szwaczki pracujące przy produkcji odzieży. Bezpośrednią przyczyną zawalenia były najprawdopodobniej wibracje generatorów, natomiast winą za zdarzenie obarcza się
właściciela - Szohela Ranę. Akcja ratunkowa trwała do 10 maja.

 

Architekt, który zaprojektował budynek zaplanował jedynie pięć pięter. Kolejne trzy dobudowano nielegalnie. Konstrukcja nie była przygotowana na obciążenia wywierane
przez potężne generatory i maszyny tekstylne.

 

Policja aresztowała właściciela budynku oraz dwóch inżynierów odpowiedzialnych za ostateczny projekt. Tragedia wywołała falę protestów - nie tylko na miejscu, ale
również w firmie Primark (w Londynie). Ostatecznie, firma zdecydowała się na wypłacenie odszkodowań rodzinom zmarłych. W Bangladeszu zamknięto wtedy wiele innych
zakładów odzieżowych, które wróciły do działalności dopiero po przeprowadzeniu odpowiednich kontroli.

 

Niedawno chińscy inżynierowie w końcu zbudowali prototyp autobusu - mostu, który miał udoskonalić komunikację miejską i odciążyć ruch uliczny. Przejazd próbny miał odbyć się w północno-wschodniej części miasta Qinhuangdao, w prowincji Hebei.

 

Pojazd miał się poruszać ponad poziomem jezdni, tworząc nad samochodami coś w rodzaju mostu. Co więcej, pojedynczy autobus miał przewozić nawet do 1400 osób jednocześnie! Nazwany TEB-1, czyli Transit Elevated Bus (Podniesiony Autobus Tranzytowy), miał być przyszłością chińskiego transportu publicznego. Nie tylko odciążał ruch samochodowy, ale redukował roczne zużycie paliwa o 800 ton i emisję węgla o 2500 ton rocznie.

 

Ostatecznie jednak prototyp okazał się nieco mniejszy niż przewidywano - może przewozić 300 osób. Wewnątrz znajduje się 18 miejsc przy ścianach oraz dwa okrągłe pośrodku przestrzeni pasażerskiej, a także wiele miejsca do stania.

 

Tydzień po tym, jak świat obiegła informacja o stworzeniu prototypu pojazdu, pojawiły się pogłoski mówiące o możliwym oszustwie. Być może cała historia okaże się jednym wielkim oszustwem...

 

Testy pojazdu wstrzymano po tym, jak Global Times ogłosił jakoby jego finansowanie pochodziło z nielegalnych źródeł. Projektant Song Yuzhou nie potwierdza tych plotek, twierdząc, że jego firma nie zrobiła nic złego.

 

Co więcej, pojawiło się wiele pytań dotyczących bezpieczeństwa i użyteczności superautobusu. Jak samochody pod spodem miałyby bezpiecznie manewrować? Co się stanie, jeśli droga autobusu przetnie się z drogą jakiegoś zbyt wysokiego pojazdu? Kwestionowane są również sprawy ładowania baterii potężnego autobusu (napędzają go silniki elektryczne), kosztów utrzymania i jego znacznej masy. W gruncie rzeczy, na takie pytania miały odpowiedzieć testy na drodze, ale podobno całość odbyła się na odcinku 300 metrów co zdaniem mediów jest trasą o wiele za krótką.

 

Obecnie firma twierdzi, że krótki przejazd był jedynie "początkowym, wewnętrznym testem", mającym sprawdzić hamulce i inne podststemy autobusu. Władze miasta z kolei utrzymują, że na chwilę obecną TEB-1 jest właściwie atrakcją turystyczną.

 

18 lipca, Australijski oddział Manitou zorganizował zbiórkę ubrań dla potrzebujących. Zasada była prosta: należało zebrać jak najwięcej ubrań i napełnić nimi łyżkę ładowarki. Okazało się, że zadanie wykonano już po paru godzinach od rozpoczęcia.

 

Udało się zgromadzić 200 kg elementów odzieży: bluzek, kurtek, spodni oraz butów, które zebrali pracownicy Manitou Australia. Darowizny pochodziły z najróżniejszych źródeł, nawet od lokalnej firmy zajmującej się gospodarką odpadami.

 

Ubrania oddano organizacji charytatywnej St Vincent De Paul z Sydney, posiadającej obecnie około 40 000 wolontariuszy walczących ze społecznymi nierównościami na odległym kontynencie.

 

Tego samego dnia podobne wydarzenie zorganizował australijski dealer Manitou Liftrite Hire&Sales - tam również zebrano pełną łyżkę ubrań.

 

Manitou dziękuje wszystkim uczestnikom oraz organizatorom za udział!

 

Technologię produkcji i użycia paneli słonecznych znamy nie od dziś. Wizja społeczeństwa czerpiącego całą potrzebną energię ze słońca i wiatru jest z nami już od dziesięcioleci, jednak wciąż na przeszkodzie stała efektywność tych systemów. Aż do dziś.

 

W minionym tygodniu firma Tesla zakupiła SolarCity - jedną z wiodących firm zajmujących się panelami słonecznymi w USA. Przypomnijmy, że Tesla jest jedną z najbardziej rozwojowych marek na świecie - znamy ją z elektrycznych samochodów i baterii zdolnych zasilać całe domy.

 

Cena paneli słonecznych spadła znacząco w ciągu ostatnich parunastu lat, ale zapewnienie stałego źróła energii słonecznej to coś więcej niż uruchomienie większej liczby paneli - operatorzy sieci energetycznych muszą znaleźć sposób na skuteczniejsze magazynowanie prądu na czas nocy i pochmurne dni.

 

Obecnie testuje się różne rozwiązania tego problemu. Jednym jest magazynowanie nadmiaru energii w złożach soli, dobrej w magazynowaniu ciepła. Kiedy zachodzi potrzeba, przez nagrzane złoże przepuszcza się strumień wody - ta w efekcie zaczyna wrzeć, a para napędza turbinę elektrowni. Tymczasem w Teksasie gigantyczne pole paneli słonecznych zapewnia dopływ prądu w elektrowni wiatrowej w bezwietrzne dni.

 

Baterie szbko się zużywają. Z każdym ładowaniem i rozładowaniem ich pojemność spada, szczególnie jeśli cyklami zarządza się niewłaściwie. Dlatego obecnie stawia się na wykorzystanie oprogramowania i prognoz. Niektóre firmy sięgają po dane o zapotrzebowaniu na prąd, prognozach pogody i cenach prądu, a także informacje o działaniu systemu paneli i baterii. Program komputerowy wykorzystuje te informacje by skuteczniej decydować o czasie rozładowania baterii, co przedłuża ich żywotność. Pomaga także sprostać wymaganiom odbiorców energii.

 

Tesla planuje podjęcie podobnego kroku. Na świecie znany jest przykład jeszcze jednego usprawnienia systemu paneli słonecznych: w Arizonie, Phoenix baterie słoneczne zasilają półtorej tysiąca domów. Nie są to jednak pojedyncze panele, ale cała sieć połączona w 10-megawatową elektrownię, którą kontroluje służba publiczna. Dokładnie tego rodzaju integrację proponuje Tesla, tyle, że na zdecydowanie większą skalę. Wkrótce możemy zobaczyć panel słoneczny na każdym dachu...

 

MAN Trucks & Bus Polska otrzymała 28.07.2016 certyfikat ISO 9001:2008. Jednostką certyfikującą jest TÜV SÜD Management Service GmbH.

 

Certyfikat obejmuje wszystkie posiadane przez firmę filie w licznych polskich miastach. Obejmuje wszystkie etapy działalności, w tym sprzedaż, konserwację i naprawę pojazdów oraz sprzedaż części zamiennych i akcesoriów. ISO 9001:2008 jest potwierdzeniem spełnienia najwyższych stadrdów zarządzania jakością.

 

Podczas kilkudniowego audytu stwierdzono, że MAN spełnia najwyższe standardy w fazie produkcji, sprzedaży, obsługi posprzedażnej i innych wewnętrznych aspektach działalności. MAN Trucks & Bus Polska jest teraz jedną z 15 spółek sprzedażowych wśród MAN Truck & Bus AG, które posiadają ten certyfikat.

 

Około pięciu pracowników tygodniowo ginie z powodu upadku podczas pracy. Prawie dwie trzecie wszystkich uszkodzeń ciała jest spowodowanych pośliźnięciami, potknięciami i upadkami z drabinek. Niecała połowa śmiertelnych upadków ma miejsce jeśli wysokość drabiny przekracza 6 metrów, ale zdarzają się również przypadki, w których wystarczają niespełna 2 metry.Takie informacje pochodzą od marki CAT i mają służyć promowaniu dobrych praktyk w pracy.

 

Dlaczego akurat upadki są tak niebezpieczne? Czas reakji przeciętnej osoby to pół sekundy - to tyle samo, ile zajmuje nam postawienie stopy na podporze. Jeśli podpory nie ma, zaczynamy spadać, szybko nabierając prędkości - a więc również pędu. Ciało zatrzymuje się dopiero napotkawszy grunt. Osoba o masie 80 kg spadająca z wysokości 1,8 metra uderza w ziemię tak, jakby ważyła 50 razy więcej.

 

Oto szereg porad, które pomogą zachować bezpieczeństwo w pracy:

-Poruszaj się zawsze przodem do drabiny

-Utrzymuj ciało między brzegami drabiny (bez wychylania się)

-Stosuj zasadę trzypunktowego oparcia

-Nie przenoś ciężarów po drabinie

-Nie więcej niż jedna osoba może używać drabiny w tym samym czasie

-Unikaj ruchów, które mogą wytrącić cię z równowagi

-Zachowaj ostrożnośc wchodząc lub schodząc z drabiny

-Nie stawaj na szczytowym stopniu przenośnej drabiny rozkładanej

-Nie stawaj na żadnym z 3 ostatnich szczebli drabiny prostej

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

Kanał Miłości

 

W latach 1942 - 1952 w rowie o długości 3,2 km znajdującym się w rejonie Love Canal miasta Niagara Falls (stan Nowy Jork) składowano niebezpieczne odpady chemiczne. Początkowo wykop miał stanowić początek planowanego wcześniej kanału. W roku 1953, po wylaniu około 21 000 ton niebezpiecznych substancji firma Hooker Chemical Company zasypała rów.

 

Już w roku 1953 na tym samym terenie zbudowano osiedle mieszkalne i szkołę podstawową. Efekty tak niefortunnego umiejscowienia zabudowań dały się we znaki dopiero parę lat później. W latach 60 ubiegłego wieku zauważono ewidentne oznaki skażenia - i nie chodzi tu jedynie o nieprzyjemny zapach. Ludzie zamieszkujący Love Canal zdecydowanie częściej chorowali na raka. Urodziło się wiele upośledzonych dzieci.

 

Duże opady deszczu w roku 1978 odkryły nienaruszone dotychczas złoże chemikaliów, które utworzyły cuchnące i powodujące oparzenia kałuże na rozległym obszarze miasta.

 

Love Canal wpisano na listę EPA (Environmental Protection Agency, czyli Agencji Ochrony Środowiska), jako pilnie wymagające oczyszczenia. Sprawa stała się przyczynkiem do dyskusji społecznej na temat odpowiedniej dbałości o zdrowie publiczne i składowania niebezpiecznych odpadów. Dopiero w 2004 roku miejsce to zostało usunięte z listy EPA.

 

Często słyszy się słowa doświadczonych operatorów: "maszyna stała się przedłużeniem mojego ciała". To wyrażenie stało się wyjątkowo trafne w przypadku norweskiero operatora Tima Knutsena, który od 2006 roku jest sparaliżowany od pasa w dół po wypadku samochodowym. Jego maszyna jest dziś dla niego czymś więcej niż przedłużeniem ciała: jest szansą na normalne życie.

 

Knutsen pracuje w niewielkiej firmie Jakhelln Construction, której hasłem jest "We make it possible" ("Uczynimy to możliwym"). Szef firmy, Nicolai Jakhelln mówił, że zatrudnianie osób niepełnosprawnych przyniosło mu dotychczas same korzyści. Knutsena zarekomendowało do pracy lokalne centrum szkolenia operatorów.

 

Niepełnosprawny operator na codzień porusza się na wózku inwalidzkim. Na początku pracował na koparce 5-tonowej, ale szybko przesiadł się na cięższą maszynę. Lokalny dealer Hitachi zapewnił specjalnie na jego potrzeby zmodyfikowany model koparki ZX210LC-5. Maszynę wyposażono w hydraulicznie opuszczaną kabinę, która może również zapewnić większe pole widzenia przez uniesienie się wyżej niż standardowa. Koparkę można uruchomić włącznikiem zainstalowanym na zewnątrz, na ramie - co też Knutsen czyni każdego dnia w pracy, by później zdalnie obniżyć kabinę do poziomu gruntu. Przy drzwiach prowadzących na miejsce operatora przymocowano dwa uchwyty, pomagające mu wciągnąć się do środka.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

Tama Świętego Franciszka

 

W 1926 roku ukończono budowę tamy Świętego Franciszka. Przedsięwzięcie miało na celu zapewnienie wody dla szybko rosnącej populacji Los Angeles.

 

Nocą 12 marca roku 1928 tama pękła. Woda przepchnęła szczątki konstrukcji 84 km, aż do oceanu. Zgodnie z oficjalnymi informacjami, katastrofa spowodowała śmierć 432 ludzi, ale wraz z nimi zginęła nieznana liczba nielegalnych pracowników z Meksyku, którzy przebywali w tym czasie na terenie powodzi.

 

Tę katastrofę okrzyknięto najbardziej śmiercionośną w XX wieku.

 

Mimo, że pewne elementy konstrukcji dziś budziłyby zastrzeżenia, to nie one były przyczyną wypadku. Inżynierowie źle ocenili aspekty geologiczne miejsca pod budowę tamy: stare zawalisko tworzące naturalne zwężenie w Kanionie San Francisquito było jednocześnie idealnym miejscem na tamę i najgorszym miejscem na jakąkolwiek budowlę.

 

Na samym początku września w Janowie Lubelskim odbędzie się kolejna edycja targów EKO-LAS, czyli największego plenerowego spotkania przedstawicieli branży leśnej i przemysłu drzewnego. Poza ludźmi związanymi przedsiębiorczością leśną, rolnictwem czy przemysłem drzewnym będzie to okazja do spotkania z pracownikami przedsiębiorstw komunalnych, energetyki, a także firm budowlanych.

 

Przy stoiskach zobaczymy wiele maszyn służących do pozyskania, zrywki i wywozu drewna. Ale to nie wszystko - w ofercie wielu wystawców znajdą się środki łączności, narzędzia, maszyny przemysłowe, systemy informatyczne oraz instrumenty pomiarowe. Warto zajrzeć! Wszystkie ważne informacje znajdziecie w specjalnym dodatku targowym, wydanym przez GAZETĘ LEŚNĄ - do zobaczenia tutaj.

 

 

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

Nieskuteczne wały

 

Huragan Katrina uderzył w Nowy Orlean 29 sierpnia 2005 roku, zabijając setki ludzi. Po katastrofie, obiektem uważnych badań stały się wały przeciwpowodziowe. Ich sprawę zbadały ekipy naukowców z Uniwersytetu w Californii, Uniwersytetu w Berkeley oraz z Amerykańskiego Stowarzyszenia Inżynierów Budowlanych. Okazało się, że konstrukcje miały spore błędy konstrukcyjne.

 

Kiedy woda podniosła się powyżej poziomu wałów (przewyższyła je), szybko rozmyły się nie umocnione nasypy po drugiej stronie. To osłabiło ściany wałów. Znaleziono także liczne słabe punkty w miejscach, gdzie poszczególne sekcje infrastruktury przeciwpowodziowej stykały się ze sobą. Spore uszkodzenia znaleziono w miejscach, gdzie konstrukcja była osadzona na podłożu wrażliwym na falę sztormową.

 

Odbudowa wałów przeciwpowodziowych oraz całej reszty miasta sprowokowała dyskusję na temat roli infrastruktury w ochronie przed naturalnymi katastrofami.

 

Metro w Nowym Jorku jest najdroższym systemem komunikacji miejskiej w USA, a mimo to boryka się z wieloma problemami. Jest zatłoczone i wciąż poza bezpośrednim zasięgiem części mieszkańców miasta. Pasażerowie muszą codziennie tłoczyć się w wagonach, a aktualne prace remontowe na głównych arteriach systemu powodują dodatkowe zatory.

 

Jason Wright, inżynier-elektryk i entuzjasta komunikacji miejskiej stworzył grę, która pozwala na wirtualne zbudowanie metra wedle własnych potrzeb. Program jest przeznaczony zarówno dla projektantów komunikacji miejskiej, którzy chcą przetestować pomysły "na sucho", jak dla użytkowników metra, by mogli wirtualnie dostosować podziemne połączenia do swoich potrzeb.

 

W grze można budować metro "od zera" na mapie miasta, lub oprzeć swój projekt o aktualnie istniejącą sieć. Jest też możliwość cofnięcia się w czasie i skorzystania z mapy pochodzącej z roku 1972.

 

Bazując na populacji, dystrubucji zatrudnienia i danych o zapotrzebowaniu na transport, gra ocenia projekt - oblicza koszt jego powstania oraz ocenia go. Obecny system komunikacji podziemnej oceniony jest na "B", co jest odpowiednikiem naszej piątki i stanowi wyznacznik działań w wirtualnej rzeczywistości.

 

Gra wciąż się rozwija. Wright pracuje nad metodologią obliczeń, by stały się bardziej dokładne. W obecnej formie aplikacja ma zwracać uwagę ludzi na fakt, jak ważna jest w ich życiu komunikacja miejska i jak trudno stworzyć naprawdę dobrze działający system.

 

Marka JLG odpowiedzialna za produkcję znanych ładowarek teleskopowych ogłosiła podwojenie interwałów serwisowych w swoich maszynach wyposażonych w silniki Cumminsa QSF3.8 - z 500 do 1000 godzin.

 

Jak mówił dyrektor produkcji, Brian Boeckman, przedłużenie interwału jest możliwe dzięki użyciu syntetycznego oleju oraz nowoczesnych filtrów oleju oraz paliwa. Zmiany oleju po rozpoczęciu użytkowania maszyny powinny mieć miejsce co 500 godzin lub co roku, a późniejsze zmiany mogą następować już w dłuższych odstępach czasu.

 

Firma redukuje w ten sposób czas jaki maszyna spędza w warsztacie, jednocześnie podnosząc zysk jej właściciela.

 

DHB ma w swojej ofercie wiele rodzajów młotów wyburzeniowych. Użytkownicy najbardziej chwalą sobie ich wytrzymałość i niezawodność. Część z nich używana jest w górnictwie.

 

Mowa o modelach DHB160S, DHB210S oraz DHB300S. Jak można się domyślać, są to modele znacznych rozmiarów, których masa waha się od 1698 kg (DHB160S) do 2864 kg (DHB300S). Maszyny bazowe również powinny być odpowiednio ciężkie. DHB160S powinno się montować na koparkach lub ładowarkach o masie około 20 - 25 ton, podczas gdy DHB300S wymaga maszyn o masie nawet 45 ton.

 

Zależnie od modelu zmienia się średnica grota, przepływ oleju i ciśnienie robocze. Jak wiadomo, w urządzeniach tego rodzaju najbardziej liczą się jednak możliwości. Mniejszy model 160S uderza od 360 - 460 razy na minutę, natomiast DHB300S od 250 do 400 razy na minutę, z energią udaru odpowiednio 4300-4450 J i aż 8900 - 9500 J. Naprawdę srogie młoty!

 

Więcej informacji na temat produktów DHB można znaleźć na stronie firmy Lupher.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

 

Falujący most

 

W roku 1940 podwieszany most Tacoma Narrows nieopodal Waszyngtonu (USA) był trzecią najdłuższą tego rodzaju kostrukcją na świecie. Był wyjątkowy rownież z innych względów: był węższy i głębiej zakotwiczony w dnie rzeki niż jego odpowiedniki w innych miejscach. Niestety konstruktorzy nie wzięli pod uwagę wiatrów, które spowodowały nadmierne kołysanie konstrukcji...

 

Ruchy powietrza wprawiły most w ruch, powodując jego podłużne falowanie. Kiedy jedna z lin nośnych nie wytrzymała, ta fala połączyła się z ruchem skręcającym. Kostrukcja nie wytrzymała i runęła 7 listopada 1940 roku - zaledwie po czterech miesiącach od udostępnienia dla ruchu samochodowego.

 

Tym razem obyło się bez ofiar w ludziach, a przypadek mostu Tacoma Narrows przyczynił się do rozwinięcia nauki o ruchach powietrza wpływających na duże konstrukcje.

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg dziesięciu znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

Przerwana tama

 

31 maja 1889 roku pękła tama South Fork, położona 23 kilometry od miasta Johnstown (Pennsylvania, USA). Na pechowych mieszkańców spłynęło około 20 milionów ton wody, niszcząc 10 kilometrów kwadratowych zabudowań.

 

Podsumowanie katastrofy jest porażające. Pod wodą zginęło 2209 ludzi, których ciała znajdowano później aż w Cincinnati (odległość około 560 km w linii prostej).

 

Tama należała do Klubu Wędkarzy i Myśliwych South Fork (South Fork Fishing and Hunting Club), zrzeszającego wielu ludzi zaliczanych do finansowej elity Pittsbourgh. Opinia publiczna winę za tragedię zrzuciła właśnie na właścicieli, ktorzy mieli ponoć "niewłaściwie dbać o stan techniczny tamy". Niemniej sąd orzekł, że katastrofa była "dziełem Boga"...

Kobelco to firma specjalizująca się w produkcji koparek od roku 1930. Japońska marka szczyci się maszynami o niskim poziomie zużycia paliwa, wysokiej kulturze pracy i zaawansowanej hydraulice. Niedawno do grona koparek o ograniczonym obrysie Kobelco dołączył nowy model - SK45SRX.

 

Kobelco Construction Machinery Europe (europejski oddział firmy) prezentuje koparkę o ograniczonym obrysie SK45SRX-6 oraz najnowszą wersję znanej już SK55SRX-6, które pojawią się w sieci dealerskiej Starego Kontynentu.

 

Pierwszy z dwóch modeli jest całkowitą nowością na europejskim rynku. To owoc 80 lat pracy, który idealnie wpasowuje się w miejsce między przedstawicielem klasy 3,5 tony oraz cięższym, 5,5-tonowcem. Maszyna jest oszczędna dzięki wykorzsytaniu nowoczesnego silnika Yanmar, który gwarantuje 23% mniejsze zużycie paliwa podczas pracy w trybie "S" oraz wysoką moc w trybie "H".

 

Obie koparki są wyposażone w system redukcji hałasu Integrated Noise and Dust Cooling System (iNDr). Technologia ta umożliwia bardzo łatwy dostęp serwisowy do filtrów powietrza montowanych na przedzie radiatora. Odpowiednia budowa chłodnicy i układu wydechowego obniża jednocześnie poziom hałasu przy pracy, co pozwala na użycie koparki na terenach zurbanizowanych lub w bezpośredniej bliskości innych pracowników.

 

Kabiny są, zgodnie z obecnym trendem, wykonane z najwyższą dbałością o komfort pracownika. Są także bezpieczne - spełniają standardy ROPS, teren dookoła maszyny oświetla system lamp roboczych.

 

Cykl "Największych budowlanych porażek" obejmuje szereg znanych przykładów na to, jak jeden błąd może wpłynąć na życia wielu ludzi. Zapraszamy do lektury. Oby takie wypadki nie zdarzały się byt często - a najlepiej już nigdy...

 

Podwieszony chodnik w hotelu Hyatt Regency

 

1 lipca 1980 roku otwarto nowy hotel w Kansas (Missouri, USA). Hyatt Regency - tak bowiem brzmiała jego nazwa - miał w środku parę podwieszonych chodników, przecinających wielopiętrowy główny hol.

 

Chodniki, zgodnie z pierwotnym planem, miały być powieszone na stalowych linach. Te były zbyt słabe by utrzymać ich ciężar, a mimo to zamontowano je dokładnie tak, jak przewidywał projekt. Co gorsza, chodnik na drugim piętrze powieszono na chodniku przecinającym czwarte piętro - na linach spoczywał więc dwukrotnie większy ciężar!

 

Rok później, 17 lipca 1981 roku w hotelu zjawiło się wielu gości - zorganizowano przyjęcie. Podwieszone chodniki zerwały się i spadły prosto na parkiet do tańca, zabijając 114 i raniąc 200 bawiących się osób.

 

Inżynier budowlany stwierdził, że powód błędu konstrukcyjnego leżał w źle wykonanym rysunku technicznym w projekcie. Sprawa do dziś jest znanym przykładem, wykorzystywanym przy nauczaniu etyki w architekturze i inżynierii budowlanej.

 

Widzieliśmy już setki ciekawych pomysłów na nowoczesne opony. Jedne z nich się sprawdzają, inne - no cóż, wręcz odwrotnie. Ciekawe, jak będzie tym razem...

 

Opony z przyssawkami stworzone przez firmę Kumho mają sporą szansę na sukces. Jedną z przesłanek jest nagroda IDEA (International Design Excellence Award, czyli Międzynarodowa Nagroda za Doskonały Projekt), którą otrzymały.

 

Kumho stworzyło dwie opony: Sealant i Smasher.

 

Smasher to opona terenowa zapewniająca pewną jazdę w terenie i na drodze dzięki specjalnym poduszkom próżniowym. To właśnie one powodują przysysanie się opony do podłoża i zapobiegają poślizgom. Wraz z poduszkami pracują bloki mające za zadanie skruszyć elementy podłoża, które mogą zagrozić oponie.

 

Drugi model opony ma wyeliminować konieczność korzstania z usług wulkanizatora w razie przebicia. Obecnie nawet opony "płaskie" wymagają naprawy, jeśli zostaną przebite. Tymczasem opona Sealant "leczy się" sama po uszkodzeniu - dziurę zalewa specjalny żel znajdujący się wewnątrz i pozwala na spokojną, komfortową jazdę bez stresu.

© Wszelkie Prawa Zastrzeżone - 2015
Projekt i wykonanie SYLOGIC.PL